Wyobraźcie sobie świat będący materializacją najczarniejszych przepowiedni, którymi straszą radykałowie różnej maści. Ci z lewa i z prawa, religijni talibowie i ateiści, zwolennicy rządów silnej ręki i demokraci, ekolodzy i technokraci. Świat, który technologicznie góruje nad naszym tu i teraz, ale w sferze norm regulujących nie tylko życie społeczne, ale też kwestie prawa do biologicznego przetrwania, cofnął się do epoki feudalnej.
W takiej właśnie rzeczywistości musi się odnaleźć Katniss, bohaterka „Igrzysk śmierci" Suzanne Collins, najpopularniejszej powieści dystopijnej dla młodzieży. Na całym świecie trzytomowa saga rozeszła się w ponad 50 milionach egzemplarzy. Szacuje się, że filmowa adaptacja pierwszej części książki z Jennifer Lawrence w roli głównej zarobiła ponad 700 mln dol. Zachęcone sukcesem amerykańsko-kanadyjskie studio Lionsgate szykuje ekranizację kolejnego tomu. „Igrzyska śmierci" są również bestsellerem na naszym rynku. Wydawnictwo Media Rodzina informuje, że nakład polskiego wydania zbliża się do 160 tys. egzemplarzy. Były już osobne publikacje trzech części sagi, luksusowa edycja całości w ozdobnym etui, „Igrzyskowy" e-book oraz audiobook. Teraz do księgarń trafiło nowe wydanie powieści. Tym razem w formie jednej książki, liczącej ponad tysiąc stron cegły, która zawiera całą trylogię.
Małoletni gladiatorzy
Szesnastoletnia Katniss Everdeen jest mieszkanką totalitarnego państwa przyszłości, które powstało na gruzach zniszczonych przez szereg katastrof Stanów Zjednoczonych. W państwie o nazwie Panem rządzi niesprawiedliwość społeczna. Składa się ono z 12 niewolniczych dystryktów, które są całkowicie podporządkowane Kapitolowi i służą do zaspokajania potrzeb uprzywilejowanych mieszkańców stolicy. W przeszłości dystrykty wznieciły powstanie przeciwko nieludzkiej hegemonii. Bunt został jednak krwawo spacyfikowany przez centralę – w odwecie całkowicie zniszczony został 13. dystrykt. Dla upamiętnienia masakry, a zarazem w charakterze ostrzegawczego memento dla ewentualnych nowych rebeliantów, władze organizują doroczne Głodowe Igrzyska. Zawody nie mają nic wspólnego ze sportem – to krwawa rozgrywka, w której uczestniczą wyłącznie reprezentanci satelickich kolonii Kapitolu. Każdy dystrykt zobowiązany jest wyasygnować chłopaka i dziewczynę w wieku 12–18 lat, którzy zamknięci na gigantycznej arenie, niczym gladiatorzy, walczą na śmierć i życie. Walczą nie tylko między sobą, muszą także uprawiać grę pozorów, żeby zdobyć przychylność widzów – całość jest bowiem ogromnym reality show transmitowanym przez telewizję. Zwycięzca bierze wszystko – luksusowy dom i zapas żywności dla całego dystryktu oraz wdzięczność swojej wygłodniałej społeczności. Ale to tylko jedna strona medalu. Katniss zgłasza się do zawodów na ochotnika, w zastępstwie za młodszą siostrę. Zakleszczona między życiem a śmiercią musi dokonywać dwuznacznych aliansów, wyborów mniejszego zła i moralnych aberracji. Zawody potoczą się inaczej niż zwykle, Katniss stanie na czele antykapitolińskiego powstania, dozna uczuciowej inicjacji w trójkącie, lawirując między dwoma absztyfikantami, wreszcie z chłopczycy wyćwiczonej w polowaniach na dzikie zwierzęta i wojowniczki, pogromczyni mutantów przeistoczy się w piękną kobietę, salonową różę, zazna celebryckiej sławy i smaku władzy.
Zarówno problematyka, jak i sposób jej przedstawienia przekraczają standardy powieści dla nastolatków. „Igrzyska śmierci" to czołowy reprezentant najbardziej wyrazistego i chyba najpopularniejszego nurtu we współczesnej literaturze młodzieżowej – powieści dystopijnej. Young Adults, młodzi dorośli ze wszystkich kontynentów, niszczą wzrok, zaczytując się w ponurych wizjach społeczeństw przyszłości. Korzenie tych katastroficznych projekcji są dającym się logicznie wytłumaczyć następstwem współczesnych, dobrze znanych każdemu nastolatkowi problemów. W „Brzydkich", „Ślicznych", „Wyjątkowych", „Nieważkich" Scotta Westerfelda jest to powszechna – nie tylko wśród trądzikowych i cherlawych uczniaków – obsesja atrakcyjnego wyglądu. W „E-denie" Mikaela Olliviera i Raymonda Clarinarda – narkotyki, w „Nought and Crosse" Malorie Blackman – rasizm, w „Exodusie" Julii Bertagny – problem starości i społeczne wykluczenie seniorów. „Dobrani" Ally Condie to rzecz o imperatywie samorealizacji, konsekwencjach wolności wyboru i futurystycznym mezaliansie, zaś „Deklaracja" i „W sieci" Gemmy Malley opowiada o fatalnych konsekwencjach wynalezienia leku zapewniającego nieśmiertelność.
Cudotwórcy i mordercy
Brakującym ogniwem w tym zestawie jest – również dostępny po polsku – cykl „Gone" Michaela Granta. Oto pewnego dnia z typowego amerykańskiego miasteczka znikają wszyscy, którzy mają więcej niż 15 lat. Pozostali są zdani tylko na siebie – muszą na nowo zorganizować świat i uformować społeczeństwo. Sęk w tym, że nie wszystko jest takie, na jakie wygląda. Niektórzy objawiają cudotwórcze zdolności, inni natomiast skłonności do zabijania. Grant wpadł na genialny w swojej prostocie pomysł – jednym zabiegiem fabularnym opisał podstawowy lęk nastolatków, którym przestaje wystarczać lektura „Harry'ego Pottera". Dla statystycznego 15-latka majacząca w oddali dorosłość jest przecież nie tylko końcem dzieciństwa i przejściem na kolejny pułap życia, lecz końcem świata oswojonego i przewidywalnego.