– Z niechęcią do czytania jest trochę jak z bezdomnością czy bezrobociem – twierdzi Tomasz Makowski, dyrektor Biblioteki Narodowej w Warszawie. – Po jakimś czasie trudno ją w sobie przezwyciężyć.
Tymczasem Amerykanie wyliczyli, że czytelnicy książek chodzą trzy razy częściej do teatru i na koncerty niż ludzie nieczytający, biorą też aktywniejszy udział w życiu publicznym.
Można jednak przeżyć życie, nie przeczytawszy żadnej książki, i z tego powodu nie cierpieć. I cierpieć po przeczytaniu pierwszej książki, bo potem czujemy, że trzeba sięgnąć po kolejną.
– Konieczna jest zmiana mentalności – uważa dyr. Makowski. – Wiele osób praktycznie przestaje czytać po zakończeniu edukacji. To by sugerowało, że szkoła i studia nie wpajają samodzielnego nawyku lektury, nie zachęcają do czytania dla przyjemności.
Chętniej sięgamy po książkę w miastach niż w małych ośrodkach. Wiąże się to przede wszystkim z dostępnością książek dzięki sieci księgarń i bibliotek.