Tragifarsa Janusza Głowackiego

Janusz Głowacki wydał nową wersję tragifarsy „Fortynbras się upił" - pisze Jacek Cieślak.

Aktualizacja: 26.06.2014 13:52 Publikacja: 26.06.2014 09:47

Ilustracje Wojciech Pawlińskiego w stylu Monty Pythona

Ilustracje Wojciech Pawlińskiego w stylu Monty Pythona

Foto: BOSZ

To była pierwsza sztuka, jaką napisał po wyjeździe do USA. Po premierze „Fortynbrasa" Arthur Miller pisał: „To przewrotnie inteligentny tekst. Opowiada o ostatecznym końcu polityki jako wartości moralnej. To, co po niej zostało, przypomina łódź ratunkową: miejsca starczy dla ośmiu osób, a dwanaście pcha się do środka... A jednak w sztuce Głowackiego jest jakaś nadzieja. Może dlatego, że autor prowokuje do śmiechu – o ile nie rozerwie się przy tym szwów i nie wykrwawi na śmierć".

„Fortynbras się upił" z 1983 r. to jedna z tych sztuk Głowackiego, o których on mówi: „lubię pisać na drugiej stronie klasycznego oryginału". W nowym, albumowo-komiksowym wydaniu wymiar ten podkreślają groteskowe grafiki Wojciecha Pawlińskiego w montypythonowskim stylu. Rzecz dzieje się w tych samych czasach, które opisał Szekspir w „Hamlecie", jednak nie w duńskim Elsynorze, tylko na dworze norweskim. Pewnie i przed wyjazdem z kraju Głowacki był wolny od typowej polskiej megalomanii i nie podzielał nadziei wielu rodaków, że nasz kraj jest pępkiem świata. Sztuka była pisana z amerykańskiej perspektywy podkreśla to dobitnie. Chodzi o historyczny, polityczny i patriotyczny kontekst, który kazał Polakom walczącym nieustannie o wolność widzieć w Danii, która jest więzieniem – nasz kraj, w Hamlecie zaś romantycznego patriotę, co najmniej z powstania styczniowego albo Armii Krajowej.

Głowacki zmienił szekspirowską tragedię w polityczną tragifarsę, pokazując, że Dania, Hamlet, Klaudiusz są pionkami w grze sąsiedniego imperium. Sądząc po morzu, a nawet oceanie wódki, jaki wypijają bohaterowie Głowackiego – niekoniecznie miał na myśli Norwegię, tylko pewne państwo na Wschodzie. Na przykład Rosję. („Mówią, że wszystkie porozumienia kończą się tam, gdzie zaczyna się Norwegia").

Sztuka przetrwała pieriestrojkę i zmiany ustrojowe, bo nie chodziło w niej o to, czym się na kolejnym etapie historii ludzie odurzają, tylko o to, że polityka i rządzenie stają się coraz bardziej teatrem cieni, grą o nieprzeniknionej strukturze, w której nie wiadomo do końca, kto jest pionkiem na szachownicy, a kto je przestawia.

Kiedyś powiedzielibyśmy, że oglądamy polityczną scenę zwielokrotnioną w lustrzanych odbiciach. Jednak biorąc pod uwagę, że Janusz Głowacki już trzy dekady temu zaproponował w didaskaliach multimedialną transmisję z pojedynku Hamleta i Leartesa – matriksowy, wirtualny wymiar politycznej rzeczywistości jest dziś jeszcze bardziej czytelny. Mamy do czynienia z fantomami, fikcją nowej generacji na szczytach władzy, pokazaną z całym szyderstwem, na jakie stać Głowackiego.

Matriksem jest na pewno całe zamieszanie wokół ducha ojca  Hamleta zainscenizowane przez Norwegów, by wywołać niepokój w Danii. A jeśli w tej enigmatycznej rzeczywistości da się wyłonić głównych bohaterów, są nimi ludzie tak zwanego drugiego planu: szef służb specjalnych i Ośmiooki, jego asystent.

To właśnie takie postacie kręcą lody w politycznym teatrzyku, w którym objęcie władzy oznacza śmierć. W przenośni i dosłownie. Władca jest bowiem fantomem, kukłą, aktorem rujnującym swoją reputację dla tych, którzy rządzą realnie.

Fortynbras przeżył, bo grał idiotę, zapitego błazna. Kiedy władza i wizja naprawy świata zaczyna go kusić – w najbliższym otoczeniu pojawiają się klony, które, wydawało się, wyeliminował z gry. Jak w komputerowej grze – a może komputerowej wersji matrioszki i wańki-wstańki.

Poczucie bezsensu studzi ironia. Duch zabitego ojca Fortynbrasa kpi z syna, że wierzył w fałszywego ducha starego Hamleta – a jemu, materialiście, uwierzyć nie chce. Mówi: „Spójrz na mnie dialektycznie. Żeby zrozumieć, kim się jest, trzeba wpierw zrozumieć, kim się nie jest". W tych słowach jest klucz do rozprawy z iluzjami o omnipotencji.

Antycelebrycko brzmi zatem żart: „Wszyscy znają księcia Hamleta, to najbardziej znany Duńczyk na świecie".

To była pierwsza sztuka, jaką napisał po wyjeździe do USA. Po premierze „Fortynbrasa" Arthur Miller pisał: „To przewrotnie inteligentny tekst. Opowiada o ostatecznym końcu polityki jako wartości moralnej. To, co po niej zostało, przypomina łódź ratunkową: miejsca starczy dla ośmiu osób, a dwanaście pcha się do środka... A jednak w sztuce Głowackiego jest jakaś nadzieja. Może dlatego, że autor prowokuje do śmiechu – o ile nie rozerwie się przy tym szwów i nie wykrwawi na śmierć".

Pozostało 87% artykułu
Literatura
Stanisław Tym był autorem „Rzeczpospolitej”
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Literatura
Reiner Stach: Franz Kafka w kleszczach dwóch wojen
Literatura
XXXII Targi Książki Historycznej na Zamku Królewskim w Warszawie
Literatura
Nowy „Wiedźmin”. Herold chaosu już nadchodzi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Literatura
Patrycja Volny: jak bił, pił i molestował Jacek Kaczmarski