Losy Europy potoczyłyby się zupełnie inaczej, zresztą żadnej Europy chyba by nie było, gdyby nie 200 trier bojowych, wybudowanych na początku V wieku p.n.e. przez Ateńczyków. Dzięki potężnej flocie trzyrzędowych galer powstrzymali inwazję Persów i stworzyli cywilizację, która wkrótce za sprawą Aleksandra Macedońskiego i Rzymian objęła swoim zasięgiem cały basen Morza Śródziemnego. Tym bardziej więc może zaskakiwać fakt, jak niewiele wiemy o konstrukcji tych okrętów.
Meijer, emerytowany profesor historii starożytnej na Uniwersytecie Amsterdamskim, opowiada o sekretach antycznych budowniczych i wilków morskich w konwencji trzymającego w napięciu dreszczowca. Fakty, daty i liczby układają się w fascynującą opowieść o narodzinach zachodniej cywilizacji. A zarazem w autobiografię młodego płetwonurka z Lejdy, który w 1961 roku po raz pierwszy zszedł na dno morza u wybrzeży Ibizy. Ujrzał wtedy pozostałości amfor, w których starożytni Grecy i Rzymianie przewozili wino, oliwę i sos rybny (garum). Wkrótce sam odnalazł i sprzedał na czarnym rynku liczące niemal 2 tysiące lat naczynie. „Bardzo mi wstyd", pisze pół wieku później. A czytelnik tylko wzdycha z zazdrością.
Pierwsi na Morze Śródziemne zapuścili się Egipcjanie, którzy w trzecim tysiącleciu przed naszą erą dotarli na Kretę. Ich śladem podążyli Fenicjanie, zamieszkujący dzisiejsze wybrzeża Libanu. Dotarli aż do Cieśniny Gibraltarskiej, a drogę na zachód wskazał im tuńczyk błękitnopłetwy, którego poławiali. Po drodze założyli Kartaginę w dzisiejszej Tunezji. Grecy dołączyli do wyścigu około dziewiątego wieku przed naszą erą, a więc w czasach Homera.
Koloniści z przeludnionych miast Peloponezu założyli dziesiątki nowych osad, wśród nich obecną Marsylię czy Syrakuzy. Złoty wiek żeglugi śródziemnomorskiej nastąpił jednak w czasach imperium rzymskiego. Początkowo mieszkańcy Wiecznego Miasta byli szczurami lądowymi. Aż do V wieku p.n.e. panami na wodach wokół zachodnich wybrzeży Italii byli Etruskowie i Fenicjanie. Rzymianie zbudowali flotę, bo tylko w ten sposób mogli zniszczyć potęgę swego największego rywala Kartaginy. W tym samym 146 roku p.n.e. zburzyli stolicę znienawidzonego państwa i wcielili do imperium Grecję wraz z Atenami. Wkrótce wytrzebili ostatnich konkurentów na morzu – cylicyjskich piratów i łowców niewolników. Od tej pory tysiące statków z cennym ładunkiem przemierzały Mare Nostrum (Nasze Morze), wystrzegając się jedynie burz, niesprzyjających wiatrów, zdradliwych mielizn i skał podmorskich.
Rozwój żeglugi przyczynił się do niebywałego rozkwitu wymiany handlowej i wzrostu potęgi cesarstwa. Rzym, podobnie jak wcześniej Ateny, był zaborczym imperium wojskowym – podbijał sąsiednie kraje, a potem eksploatował je do granic wytrzymałości. Zdaniem Meijera pozostałby zapyziałą wioską, gdyby leżał tylko trochę dalej od morza. I gdyby jego kolejne ofiary: kolonie greckie na Sycylii i fenickie w Hiszpanii, Kartagina, Grecja, Egipt czy Pergamon, także nie były położone nad morzem.