O istnieniu francuskiego wiersza wiedzieliśmy z korespondencji Słowackiego z matką, ale list nie zachował się w całości, a z cytowanego w nim wiersza pozostała jedynie druga część, i to pisana ręką kopisty. Zainteresowała ona na tyle Leopolda Staffa, że postanowił ją przetłumaczyć na polski. Nie wiadomo było jednak, jak wygląda początek wiersza, a nawet jak brzmi jego tytuł.
Niepublikowany wiersz Juliusza Słowackiego
Dopiero kilka lat temu w paryskim antykwariacie odkryto XIX-wieczny, inkrustowany sztambuch. Wśród licznych wpisów artystycznej bohemy miasta był tam też autograf poszukiwanego wiersza Słowackiego.
– Długie negocjacje z paryskim antykwariuszem zakończyły się sukcesem i sztambuch trafił do naszego skarbca – mówi dr Tomasz Makowski, dyrektor Biblioteki Narodowej. – To niezwykle cenny zakup, bo tylko niewielka część rękopisów Słowackiego zachowała się do naszych czasów. Mamy w zbiorach „Balladynę" czy listy do Joanny Bobrowej, część rękopisów ma Ossolineum. Wiemy o świadomym zniszczeniu lub zaginięciu podstawowych dzieł poety, szukamy autografu „Kordiana", „Snu srebrnego Salomei" czy „Anhellego" .
– To najprawdopodobniej jeden z dwóch wierszy Słowackiego pisanych po francusku – uważa prof. Zbigniew Przychodniak z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu. – Ma tytuł „Le Cimetiere du Pere-Lachaise" i pochodzi z pierwszego roku pobytu 23-letniego Słowackiego w Paryżu. Poznaje Korę, córkę drukarza Jeana Baptiste'a Pinarda, u którego za chwilę wyda dwa pierwsze tomy poezji. Postanawia podarować jej pamiątkowy sztambuch. Poproszony o wpis, dedykuje jej opowieść o Paryżu widzianym oczami polskiego emigranta. Jest na tyle osobista, że nie pojawia się potem w żadnym tomie.