Zdaniem niektórych amerykańskich krytyków, były to dwie najważniejsze powieści, jakie ukazały się w USA w 2016 r. O sukcesie „Kolei podziemnej" Colsona Whiteheada świadczy nagroda Pulitzera. Prestiż Yaa Gyasi, ghańsko-amerykańskiej autorki „Drogi do domu", potwierdzają wyniki sprzedaży. 26-letnia pisarka przez pół roku od premiery w czerwcu 2016 r. zarobiła ponad milion dolarów. Na obydwie pozycje jest – jak to się mówi – duży „hype". Dobrze jest się z nimi pokazać w środowiskach uniwersyteckich. Czytelnicy podają je sobie z ręki do ręki, wręczają jako prezenty, polecają w rozmowach, a gwiazdy chwalą się w telewizyjnych talk-show, że je przeczytały.
Celebryci polecają
47-letni Colson Whitehead to pracownik uniwersytecki, absolwent Harvardu i prestiżowej Trinity School na Manhattanie, od dzieciństwa wrośnięty w Nowy Jork. „Kolej podziemna" to jego szósta powieść. Pisze od 18 lat, chętnie sięga po różne gatunki, ale dopiero jego ostatnia powieść spotkała się z tak intensywnym odbiorem. Polecają ją liczni czarnoskórzy celebryci z Oprah Winfrey i Barackiem Obamą na czele. Czy faktycznie mamy do czynienia z powieścią wyjątkową, czy może cały „hype" wiąże się z liberalnym lansem?
Podstawową zaletą „Kolei podziemnej" jest to, że Whitehead za wszelką cenę unika tanich wzruszeń i kiczu. Nie uświęca cierpienia niewolników, nie gloryfikuje ich, tylko proponuje ciekawy i wiarygodny psychologicznie opis życia czarnych niewolników, poczynając od obrazu plantacji bawełny w XIX-wiecznej Georgii na Południu. W wywiadzie dla magazynu „Vulture" opowiadał, jak dochodził do swych autorskich pomysłów: „Z mojego doświadczenia wynika, że kiedy w jednym miejscu zbierze się 100 przypadkowych ludzi, to dziesięciu z nich jest wspaniałych, a dziesięciu koszmarnych. Reszta zwyczajna. Co jednak w sytuacji kiedy tych 100 ludzi było torturowanych i codziennie żyło w traumie? Nie sądzę, żeby to ich uszlachetniało. W takich chwilach ludzie zaczynają myśleć o sobie, walczą o skrawek ziemi i porcję jedzenia. Starałem się wiarygodnie sportretować życie na plantacji, gdzie ludzie trzymają się razem, ale wyrastają wśród nich także jednostki bezwzględne".
Lektura to mało optymistyczna i bardzo surowa wobec białej Ameryki. Wśród nielicznych postaci pozytywnych dominują bezlitośni handlarze i łowcy niewolników, specjalizujący się w wyłapywaniu zbiegłych Murzynów. Dostaje się także uznawanym za tolerancyjnych mieszkańcom Karoliny Południowej, którzy pod pozorem troski o zdrowie niewolników, prowadzą wśród nich badania medyczne oraz namawiają kobiety do zabiegów sterylizacyjnych.
Z każdym rozdziałem przemieszczamy się z uciekającymi bohaterami do następnych stanów. Tytułowa kolej to historyczny ruch antyniewolniczy pomagający zbiegłym niewolnikom w ucieczce do północnych stanów i Kanady. Kolej była symboliczną przenośnią dla działalności abolicjonistów, ale w powieści jest też najzupełniej prawdziwą siatką podziemnych tuneli, co stanowi autorski zabieg Whiteheada.