Amerykański rap coraz rzadziej kojarzy się z pokoleniem „ojców założycieli", którzy debiutowali przed końcem XX wieku. Młode generacje fanów uważają ich za dinozaurów, ale to Eminem jest autorem najczęściej kupowanych albumów w XXI wieku. Sprzedał ich aż 170 mln. Teraz wydał nową płytę i ponownie zadebiutował na szczycie najważniejszej listy świata.
To już dziesiąty album rapera, który w tak spektakularny sposób rozpoczyna swoją przygodę na światowym rynku. Nikt wcześniej przed nim tego nie dokonał.
Album jest szczególny z wielu względów. 47-letni już raper pokazał się na okładce w garniturze i przypomina młodego Erica Claptona z lat 70. Płyta jest zainspirowana happeningiem legendarnego reżysera Alfreda Hitchcocka. To właśnie autor klasycznych thrillerów jako pierwszy firmował płytę o tytule powtórzonym teraz przez rapera. W 1958 r. pokazał się na okładce z siekierą i rewolwerem przyłożonymi do skroni.
Nawiązanie, które wykonał Eminem, dobrze współgra z głównym tematem jego płyty. Chodzi o używanie legalnie zakupionej broni palnej – do będących plagą w Ameryce strzelanin w miejscach publicznych i w szkołach, podczas których giną niewinni ludzie. Zazwyczaj zabici przez osoby chore psychicznie.
Płytę otwiera cytat z Hitchcocka, zaś premierze towarzyszył apel muzyka, by zakazać sprzedaży broni w Ameryce. Tymczasem rozpętała się dyskusja o tym, że Eminem wykorzystuje gorący problem do promocji nowych nagrań. Poszło o wideo „Darkness". W kompozycji można usłyszeć motyw „Sound of Silence" zagrany na pianinie i zaśpiewany w tle. Zacytowana piosenka Simona & Garfunkela opowiadała o wielkim strachu przed samotnością, a nałożone na motyw dźwięki strzałów, dają upiorny efekt. Tak jak miks zaczerpniętych z mediów informacji o kolejnych szaleńcach.