Impreza przyciąga kilkuset widzów, kilku finalistów konkursu, poza miastem jest nieznana. Nagłaśniają ją lokalna telewizja kablowa i miejskie radio. To wydarzenie nieproporcjonalnie małe wobec dorobku jednego z najważniejszych twórców rockowych i prekursora nowoczesnej produkcji muzycznej.
[wyimek]Na prowincji bez pomocy władz festiwalu nie da się zrobić. Nie ma sponsorów ani funduszy z Unii[/wyimek]
Od śmierci Ciechowskiego w 2001 r. w jego rodzinnym mieście grupa zapaleńców wspierana przez siostrę i matkę stara się upamiętnić muzykę Republiki i Obywatela G.C. Ale na prowincji, bez kontaktów w branży i dotacji, wszystko jest trudniejsze. Przyjechały raz Krystyna Prońko, Grażyna Łobaszewska, był Tymon Tymański, a rok temu Cool Kids of Death. Na wizyty wielkich gwiazd i rozmach nie ma pieniędzy. Ani warunków.
[srodtytul]Stuletnie centrum[/srodtytul]
Na początku koncerty odbywały się w sali Centrum Kultury i Sztuki. – Budynek ma 100 lat. Na koncerty rockowe się nie nadaje – mówi „Rz” Józef Golicki, pomysłodawca i organizator In Memoriam, znajomy Ciechowskiego z lat szkolnych. – Na widowni upchnęliśmy nadkomplet – 400 osób. W koncercie wzięli udział niemal wszyscy, którzy w mieście parają się muzyką. I na tym nam najbardziej zależy – popularyzując twórczość Ciechowskiego, chcemy szykować mieszkańców na spotkanie ze sztuką. Ale udaje się stworzyć tylko namiastkę.