Naziści kochali operę w Salzburgu

Premierą „Elektry” oraz wielką wystawą festiwal w Salzburgu świętuje 90. urodziny. Przypomina też kłopotliwy, nazistowski fragment swych dziejów.

Publikacja: 19.08.2010 11:30

"Jedermann" na placu przed katedrą w 1920 r. Od tej premiery zaczął się festiwal w Salzburgu.

"Jedermann" na placu przed katedrą w 1920 r. Od tej premiery zaczął się festiwal w Salzburgu.

Foto: Rzeczpospolita

Wybór „Elektry” jest oczywisty na jubileusz. To dzieło kompozytora Richarda Straussa i dramaturga Hugo von Hofmannsthala. Razem stworzyli sześć wspaniałych oper i... festiwal w Salzburgu. Hofmannsthal napisał w 1919 roku jego programowy manifest, Strauss został prezydentem.

[srodtytul]Premiera na placu[/srodtytul]

Był jednak ten trzeci – legendarny reżyser Max Reinhardt. W 1918 roku kupił w Salzburgu XVIII-wieczny pałac Leopoldskron i tak polubił miasto, że 22 sierpnia 1920 roku na placu przed katedrą wystawił dramat „Jedermann” Hoffmansthala. To był początek. Rok później dodano koncerty, w 1922 roku – opery. Wtedy też, po raz pierwszy, zagrali Wiedeńscy Filharmonicy. Pozostali wierni Salzburgowi do dziś.

„Jedermanna” od 90 lat można oglądać latem w tym samym miejscu, choć w innych inscenizacjach. Maxa Reinhardta przypomina jedynie wystawa w Salzburg Museum (czynna do 26 października). Zatytułowana jest „Das Grosse Welttheater”, co można przetłumaczyć, parafrazując Szekspira: „Świat jest wielkim teatrem”.

Niewiele zachowało się pamiątek po reżyserze. Zeszyt z notatkami, makieta do „Fausta” Goethego, zrealizowanego w początkach lat 30. w dawnej szkole jazdy (Felsenreitschule). Drobiazgowo odtworzone średniowieczne miasto dowodzi rozmachu inscenizacji. I jest cały zestaw zdjęć z prób „Fausta”. Nakładane na siebie na ekranie sprawiają wrażenie, że oglądamy Reinhardta podczas pracy.

[srodtytul]Hitler na balkonie[/srodtytul]

Wystawa nie ukrywa też, że Salzburg nigdy do końca nie zaakceptował jego działalności, że w mieście tliły się nastroje antysemickie. W 1937 r. artysta wyjechał do Ameryki, wkrótce potem hitlerowcy zarekwirowali jego pałac, a dekoracje do „Fausta” zburzyli. Na ich miejscu powstały szybko nowe – zadziwiająco podobne – do „Egmonta” Goethego, ale w realizacji bardziej rasowo czystych twórców.

O wstydliwym okresie festiwalu w czasach nazizmu mówi się otwarcie. Jest seria ujęć Adolfa Hitlera, gdy w sierpniu 1939 roku przyjechał obejrzeć „Uprowadzenie z seraju” Mozarta. Potem pokazał się na balkonie teatru, powitał go las rąk wyciągniętych w nazistowskim pozdrowieniu.

Zdjęcia Himmlera i Goebbelsa mieszają się z fotografiami artystów, wystawiano „Don Giovanniego” i „Mieszczanina szlachcicem” Moliera. Oto legendarny Wilhelm Furtwängler pracuje z orkiestrą, hitlerowcy pozują w foyer na wystawie sztuki zdegenerowanej, debiutuje sławny później Karl Böhm, Richard Strauss uśmiecha się do artystów po próbie generalnej swej opery „Miłość Danae”. To zdjęcie zrobiono w lipcu 1944 roku, do premiery nie doszło, festiwal odwołano. Już jednak w 1946 roku „Jedermann” powrócił na plac przed katedrą. Na zdjęciach tym razem dużo żołnierzy amerykańskich na widowni. Będą dominować przez kilka lat.

[srodtytul]Karajan potrafił wszystko[/srodtytul]

Wystawa przypomina twórców, którzy pracowali w Salzburgu. Ingmar Bergman robił „Don Juana”, Giorgio Strehler – spektakle szekspirowskie, John Schlesinger – „Bal maskowy”. Dyrygowali Leonard Bernstein, James Levine i oczywiście Herbert von Karajan, który przez 30 lat rządził żelazną ręką. Zabawne tableau, podkreśla, że zajmował się wszystkim.

Są fragmenty dekoracji i kostiumy. Wydobyto fragmenty sfilmowanych spektakli sprzed pół wieku. Jest wiele nagrań, a zdjęcia przesuwające się na monitorach uświadamiają, jak teatr z latami upraszczał historyczny kostium, zbliżał dawne dzieła do współczesności.

„Elektra” 2010 roku także różni się od tej wystawionej tu w 1934 roku. Reżyser Nikolaus Lehnhoff przeniósł tragedię do kamiennego pałacu–więzienia. Tu schroniła się Elektra ogarnięta żądzą zemsty na matce, Klitemnestrze. Współczesna akcja przebiega zgodnie z oryginałem, brat Elektry, Orestes powrócił z tułaczki i wymierzył karę matce za zamordowanie męża. W jej śmierci nie ma jednak antycznego dostojeństwa. Gdy metalowe drzwi celi otworzą się na oścież, widz ujrzy pomieszczenie oświetlone jaskrawym światłem, a w nim wiszące na haku głową w dół – jak w rzeźni – ciało Klitemnestry.

W muzyce jest to wszystko, czego pragnął Richard Strauss. Wiedeńscy Filharmonicy pod batutą Daniele Gattiego przekazali szaleństwo chorych emocji. Resztę dodali śpiewacy: Eva Maria Westbroek (Chrysotemis), René Pappe (Orestes) na czele i Janice Baird, która w nagłym zastępstwie wystąpiła jako Elektra. I tylko Klitemnestra wypadła blado, mimo że wcieliła się w nią chluba niemieckiej opery, Waltraud Meier. No cóż, nawet w Salzburgu nie wszystko bywa doskonałe, czego dowodzi także historia.

Wybór „Elektry” jest oczywisty na jubileusz. To dzieło kompozytora Richarda Straussa i dramaturga Hugo von Hofmannsthala. Razem stworzyli sześć wspaniałych oper i... festiwal w Salzburgu. Hofmannsthal napisał w 1919 roku jego programowy manifest, Strauss został prezydentem.

[srodtytul]Premiera na placu[/srodtytul]

Pozostało 94% artykułu
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Muzeum otwarte - muzeum zamknięte, czyli trudne życie MSN
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Program kulturalny polskiej prezydencji w Radzie UE 2025
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Laury dla laureatek Nobla