Kresy były przestrzenią niezwykłych spotkań, którą jakże trafnie rozrysował Miłosz. W „Dolinie Issy” pisał o niej: „»Czy masz siłę wyspowiadać się, moja córko?« Moja córko – mówił do Brońci Ritter z hanzeatyckiego miasta Riga mały pastuch litewski”.
Oraz (będzie nieco dłużej, ale z tego samego źródła): „Wiatr odwilży był zachodni, od morza. Na wodach między brzegami Szwecji i Finlandii, między hanzeatyckim miastem Riga i hanzeatyckim miastem Danzig, kołysały się statki i buczały we mgle. Barbarka przewijała dziecko, trzymając je za nogi i lekko unosząc mały tyłeczek, który budził w niej tkliwość. Tej tkliwości, jak również jej uczuć, kiedy rozpinała bluzkę i podawała synowi pierś z żyłą przeświecającą przez skórę niebiesko, nie należy przenosić poza właściwą im sferę doświadczenia. Na pograniczu tego, co zwierzęce, i tego, co ludzkie, żyć nam wypadło, i tak jest dobrze”.