– Moje ostatnie tournée odbyło się dwa lata temu – mówi „Rz” przed premierą nowej płyty. – Powiedziałem sobie wtedy, że jestem już za stary na muzykowanie. Postanowiłem skończyć z graniem. Szwendałem się bez powodu. Grillowałem pomidory. I zrozumiałem, że muszę od czasu do czasu wskoczyć w moje rockandrollowe buty. Nie chcę, ale muszę.
[wyimek][link=http://empik.rp.pl/szukaj/produkt?author=Cocker+Joe&start=1&catalogType=all&searchCategory=all]Zobacz na Empik.rp.pl[/link][/wyimek]
Najnowszy album, który uświetni 50-lecie wokalisty na estradzie, jest wyjątkowy, bo nie ma w nim żadnej nowej interpretacji evergreenu, z czego słynie. Lansuje siebie. W „Get on” śpiewa: „Zagraj mi trochę Joe Cockera”. I opowiada o sobie.
– Tytułową piosenkę „Hard Knocks” podarował mi facet z Nowego Orleanu. Jest o młodym chłopaku, który uczy się życia na ulicy. Mam podobne doświadczenia. W szkole mi nie wychodziło, więc śpiewałem w pubach. W końcu uświadomiłem sobie, że moim losem jest muzyka.
[srodtytul]Lepszy od Ringo [/srodtytul]