Reklama
Rozwiń
Reklama

XVI Konkurs Chopinowski: Martha Argerich gra i ocenia

Wielu pianistów tu powraca, rzadko jednak z sukcesem

Aktualizacja: 04.10.2010 19:02 Publikacja: 04.10.2010 01:20

Jako pierwszy zagrał Peng Cheng He z Chin

Jako pierwszy zagrał Peng Cheng He z Chin

Foto: NIFC, BS Bartek Sadowski

Wprowadzone w tym roku nowe zasady losowania sprawiły, że numer jeden wyciągnął Chińczyk Peng Cheng He. I jako pierwszy w niedzielny poranek wyszedł na estradę Filharmonii Narodowej, rozpoczynając przesłuchania XVI Międzynarodowego Konkursu Chopinowskiego.

Pięć lat temu miał niespełna 17 lat i był jego najmłodszym uczestnikiem. Od tego czasu sporo się nauczył, może nawet był zbyt pilnym studentem w USA. Barkarola Chopina miała co trzeba: tempa i frazowanie, ale zabrakło odrobiny wykonawczej indywidualności.

Urodzona w Kiszyniowie, a występująca w barwach Hiszpanii Marjanna Prjevalskaya przeszła już do historii Konkursu Chopinowskiego. Chyba jako jedyna startuje w nim po raz trzeci, dotąd kończyła na drugim etapie. Tym razem nie będzie raczej lepiej. Ma 28 lat i dobry warsztat, jest dojrzałą pianistką, ale w romantycznych interpretacjach zbyt egzaltowaną.

Z tych, którzy wracają na konkurs, najlepsze wrażenie wywarła wczoraj subtelna Esther Park. Jako Amerykanka o azjatyckich korzeniach i studiująca w Hanowerze jest wszakże typową przedstawicielką nowej generacji muzyków. Przemieszczają się po świecie, są otwarci na różne kultury i tradycje, ale żadnej nie zgłębiają dokładnie, tej chopinowskiej również.

Po pierwszym dniu faworytów należy upatrywać nie w tych, co szczęścia próbują ponownie. Od nich o klasę lepszy okazał się 20-letni Hung-Min Su z Korei. Studiuje w Nowym Jorku u Emanuela Axa, już ma świetną technikę i wie, jak przykuć uwagę słuchaczy. Scherzo h-moll wręcz elektryzowało swą dramaturgią.

Reklama
Reklama

Chciałbym też posłuchać w kolejnym etapie Rosjan: 25-letniego Mirosława Kultyszewa i 19-latka Daniła Trifonowa. Grają inaczej niż Koreańczyk, pierwszy – spokojniej, bardziej dojrzale, drugi jest niesłychanie subtelny, ale obaj mają doskonałe wyczucie formy.

Do Warszawy wracają nie tylko dawni uczestnicy, ale i laureaci. Chłodny emocjonalnie recital Mitsuko Uchidy (nagroda 1970 r.) przyjęto wszakże z mieszanymi uczuciami. Pewniakiem na drugim wieczorze inaugurującym tegoroczną edycję była Martha Argerich. Wystąpiła ze sławnym dziś Nelsonem Freire, który choć był na liście uczestników, nie dotarł na wygrany przez Marthę konkurs w 1965 r.

W sobotę oboje przemknęli szybko i bez emocji, przez sonatę Mozarta na cztery ręce, choć już w rozbudowanych muzycznie „Wariacjach b-moll na temat Haydna” Brahmsa pięknie ukazali ich klarowną konstrukcję. Majstersztykiem interpretacji okazała się zaś sonata Bartoka na dwa fortepiany z udziałem perkusistów Pavla Giuntera i Stanisława Skoczyńskiego.

Od niedzieli Martha Argerich i Nelson Freire są obecni w Warszawie w innej roli, jako jurorzy. Przesłuchania pierwszego etapu potrwają do czwartku.

[b][link=http://www.rp.pl/artykul/307546,544864.html]Posłuchaj komentarza Jacka Marczyńskiego:[/link][/b]

Reklama
Reklama
Kultura
Nagroda Turnera dla artystki w spektrum autyzmu. Dzięki Nnenie pęknie szklany sufit?
Kultura
Waldemar Dąbrowski znowu na czele Opery, tym razem w Szczecinie
Kultura
Sztuka 2025: Jak powstają hity?
Kultura
Kultura 2025. Wietrzenie ministerialnych i dyrektorskich gabinetów
Materiał Promocyjny
Polska jest dla nas strategicznym rynkiem
Kultura
Liberum veto w KPO: jedni nie mają nic, inni dostali 1,4 mln zł za 7 wniosków
Materiał Promocyjny
Podpis elektroniczny w aplikacji mObywatel – cyfrowe narzędzie, które ułatwia życie
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama