Reklama

Amerykański kwartet Oregon zagrał na tegorocznym Jazz Jamboree

Amerykański kwartet Oregon w idealny sposób potrafi zatrzeć granice między stylami muzycznymi

Aktualizacja: 08.11.2010 18:50 Publikacja: 08.11.2010 00:12

Amerykański kwartet Oregon zagrał na tegorocznym Jazz Jamboree

Foto: ROL

Sobotni koncert na festiwalu Jazz Jamboree przyciągnął komplet publiczności. Był ostatnim na europejskiej trasie Oregonu promującego swój nowy album „In Stride”.

[link=http://][link=http://www.rp.pl/temat/377966_Jazz-Jamboree.html]Jazz Jamboree - czytaj więcej [/link][/link]

Kultowa, rzadko już dziś koncertująca grupa obchodzi w tym roku jubileusz 40-lecia. Jak wielcy mistrzowie free jazzu przeszła ewolucję od swobodnych improwizacji do idealnej harmonii brzmienia.

A improwizacje łączy z estetyką klasycznej kameralistyki.

Warszawski koncert pokazał, że nowe kompozycje są bardziej melodyjne i nasycone rytmami. Podzieliło to dawnych fanów zespołu na zwolenników i przeciwników łagodniejszego, bardziej przystępnego charakteru muzyki. Przybyli jednak też nowi, młodzi słuchacze.

Reklama
Reklama

Artyści jakby sobie z tych podziałów nie zdawali sprawy. Doskonale czując się ze sobą, znajdowali radość w muzycznym spotkaniu z publicznością. Zaczęli od urokliwej miniatury „On the Rise” z nowego albumu, a krótkie partie solowe Ralpha Townera na gitarze akustycznej i Paula McCandlessa na saksofonie sopranowym dowiodły, że zespołowi bliżej do jazzu niż klasyki. Natomiast melodyjna kompozycja Townera „If” pokazała, że nawet najbieglejsze popisy improwizatorów nie zapadną w pamięci, jeśli w finale nie pojawi się temat chwytający za serce.

Potrafią grać dynamicznie i szybko, nie tracąc idealnego współbrzmienia, co mogliśmy usłyszeć w „King Font” z albumu „45th Parallel”. Były też przeboje zespołu jak „Green and Golden”, gdzie krótkimi solówkami zachwycili Towner i McCandless. Natomiast w „Pepe Linque” Glen Moore odłożył zabytkowy kontrabas z misternie wyrzeźbioną główką i zagrał intrygującą solówkę na elektrycznym basie.

Na pierwszy z dwóch bisów wybrali swój sztandarowy temat „Witchi-Tai-To”, który można było podśpiewywać, wychodząc z koncertu w pozytywnym nastroju.

Po tygodniowej przerwie Jazz Jamboree zaprasza na Dzień Gruziński w Sali Kongresowej 15 listopada, a następnie na „Śpiewając Jazz” i The Sinatra Songbook, jubileusze Laboratorium i Loud Jazz Band. Na finał będzie koncert Adama Makowicza i Janusza Olejniczaka pod hasłem „Chopin – pierwszy jazzman Europy”.

Sobotni koncert na festiwalu Jazz Jamboree przyciągnął komplet publiczności. Był ostatnim na europejskiej trasie Oregonu promującego swój nowy album „In Stride”.

[link=http://][link=http://www.rp.pl/temat/377966_Jazz-Jamboree.html]Jazz Jamboree - czytaj więcej [/link][/link]

Pozostało jeszcze 88% artykułu
Reklama
Kultura
Córka lidera Queen: filmowy szlagier „Bohemian Rhapsody" pełen fałszów o Mercurym
Kultura
Ekskluzywna sztuka w Hotelu Warszawa i szalone aranżacje
Kultura
„Cesarzowa Piotra”: Kristina Sabaliauskaitė o przemocy i ciele kobiety w Rosji
plakat
Andrzej Pągowski: Trzeba być wielkim miłośnikiem filmu, żeby strzelić sobie tatuaż z plakatem do „Misia”
Patronat Rzeczpospolitej
Warszawa Singera – święto kultury żydowskiej już za chwilę
Reklama
Reklama