Reklama

Karl Dedecius kończy 90 lat

Zasłużony tłumacz, krytyk i badacz literatury polskiej obchodzi dziś 90. urodziny - pisze Grzegorz Sowula

Publikacja: 20.05.2011 07:50

Karl Dedecius kończy 90 lat

Foto: materiały prasowe

– Gdyby nie on, nie znałbym w ogóle polskiej literatury – usłyszałem kiedyś od znajomego Austriaka. Przesada, ale nie taka wielka. Nikt tak jak Karl Dedecius nie starał się, by twórczość naszych autorów była obecna na rynku niemieckojęzycznym.

Urodzony w Łodzi w rodzinie o niemieckich korzeniach, dorastał w dwóch językach – polskim (co podkreśla) i niemieckim. Znaczenie dla jego późniejszej pracy translatorskiej miała... muzyka. "Ta fascynacja przetrwała – pisał. – Wsłuchiwanie się w brzmienie zdania. Zwracanie uwagi na jego intonację, zmianę tempa, zabawę z pauzami".

Wojna zagnała go do Rosji, pod Stalingrad. Wrócił z niewoli dopiero w 1949 roku, bogatszy o jeszcze jeden język. Wylądował w Weimarze, po Październiku '56 nawiązał kontakty z polskimi autorami i wydawcami. Już w lutym 1958 r. ukazały się jego przekłady młodych polskich poetów. Od tego czasu translatorski dorobek Dedeciusa liczony jest w setkach utworów. To proza, dramaty, eseje, ulubiona poezja. Sięgał po nieznanych autorów, promował już istniejących na niemieckim rynku, nawiązywał przyjaźnie, np. z Herbertem i Różewiczem.

Od 1979 roku prowadził założony przez siebie Niemiecki Instytut Polski (Deutsches Polen Institut). Jego siedzibę w Darmstadcie, secesyjną willę, odwiedzali chętnie goście z Polski – Dedecius zawsze znajdował dla nich czas. Równocześnie kierował gronem współpracowników, dzięki którym możliwe było wydanie 50-tomowej serii "Biblioteki Polskiej" oraz siedmiotomowej "Panoramy literatury polskiej". To wnikliwe studia naszego piśmiennictwa.

W 2003 r. sponsor instytutu, Fundacja Roberta Boscha, ustanowił nagrodę dla tłumaczy z niemieckiego i polskiego, której patronem został Karl Dedecius. Laureatami a.d. 2011 są Esther Kinsky i Ryszard Turczyn. Wręczenie dziś w Darmstadcie. Na uroczystej gali nie zabraknie jubilata.

Reklama
Reklama

– Gdyby nie on, nie znałbym w ogóle polskiej literatury – usłyszałem kiedyś od znajomego Austriaka. Przesada, ale nie taka wielka. Nikt tak jak Karl Dedecius nie starał się, by twórczość naszych autorów była obecna na rynku niemieckojęzycznym.

Urodzony w Łodzi w rodzinie o niemieckich korzeniach, dorastał w dwóch językach – polskim (co podkreśla) i niemieckim. Znaczenie dla jego późniejszej pracy translatorskiej miała... muzyka. "Ta fascynacja przetrwała – pisał. – Wsłuchiwanie się w brzmienie zdania. Zwracanie uwagi na jego intonację, zmianę tempa, zabawę z pauzami".

Reklama
plakat
Andrzej Pągowski: Trzeba być wielkim miłośnikiem filmu, żeby strzelić sobie tatuaż z plakatem do „Misia”
Patronat Rzeczpospolitej
Warszawa Singera – święto kultury żydowskiej już za chwilę
Kultura
Kultura przełamuje stereotypy i buduje trwałe relacje
Kultura
Festiwal Warszawa Singera, czyli dlaczego Hollywood nie jest dzielnicą stolicy
Kultura
Tajemniczy Pietras oszukał nowojorską Metropolitan na 15 mln dolarów
Reklama
Reklama