Jej członkinie prowadzą sklep internetowy, wytwórnię muzyczną, projektują grafikę dla magazynów, okładki płyt i własną odzież, grają w teatrach, prowadzą program radiowy, piszą książki, pokazują się w galeriach.
Ten kobiecy kolektyw performerski, ceniony przede wszystkim za skłonność do ekstrawagancji i przekraczania granic, powstał w Niemczech, a w jego składzie znalazły się artystki z USA, Australii, Izraela i Estonii. Ich twórczość powiązana jest ze sceną electroclash, łącząc nową falę, punk rocka i muzykę taneczną. Ale koncerty Chicks On Speed to całe widowiska powstałe na gruncie sztuk wizualnych.
Na ostatnim występie formacji podczas Free Form Festival można było zobaczyć performance z graniem na maszynie do szycia i prasowaniem. Połączenie sztuki i muzyki wykonywanej na żywo (dziewczyny zatrudniają czasem perkusistę i basistę) same artystki określają jako wydarzenie z pogranicza aerobiku i chaosu, bo cykl zdarzeń na scenie (z licznymi zmianami kostiumów) staje się często rodzajem didżejskiego happeningu. Ich twórczości odpowiadałoby również pojęcie „muzyczna instalacja".
Po dekadzie aktywności są nadal otwarte na eksperymentowanie i wymyślanie siebie od nowa. Przez fanów uznawane są za artystyczny skład rewolucyjny. Każdy koncert to wyjątkowe, multimedialny, żywiołowy show wykorzystujący strategię kabaretu, preformance'u, hype'u i streetartu. Chyba najciekawszy w nim jest wywrotowy przekaz odnoszący się do krytyki popkultury – walcząc jej środkami, Chick on Speed pokazuje, że dzisiejszej kultury nie sposób traktować inaczej niż tylko z przymrużeniem oka. Dlatego ją na scenie w duchu postmodernistycznym odtwarzają. Ich ironia i sarkazm nie zwiększają dystansu, tylko ukazują wprost, jak skonwencjonalizowana jest masowa rozrywka.
Dotychczasowy dorobek kapeli zamyka longplay „The Beat Is Happening" z 2010 roku. Wydany został z katalogu własnej wytwórni Chicks On Speed Records, która promuje różne odmiany alternatywy.