Czy to prawda, że do zrobienia filmu o Pinie Bausch przymierzał się pan 20 lat?
Wim Wenders:
Tak. Pina początkowo miała wątpliwości, ale potem nabrała entuzjazmu. I wtedy zrozumiałem, że nie jestem w stanie sprostać oczekiwaniom. Nie miałem odpowiednich narzędzi, by zarejestrować spektakle jej teatru tańca. Wszystko, co działo się w nich między mężczyzną i kobietą, miało bardzo wysoką temperaturę emocji. Kamera nie była w stanie tej magii przekazać. Czułem się tak, jakbym przyglądał się Tanztheater Wuppertal przez szybę. Jakbym stał za murem i nie mógł go przekroczyć. Nie umiałem się zbliżyć do piękna i wielkiej tajemnicy, które kryły się w choreografii Piny. Czekałem na coś, co pomoże mi tę barierę przejść.
Ratunkiem okazała się technologia trójwymiarowa?