Urodził się w 1942 roku w Krakowie. Jednak dla kina narodził się ponad 40 lat później, gdy debiutował „Domem wariatów" (1984). W tej tragikomedii o toksycznych relacjach w rodzinie po raz pierwszy pojawił się Adaś Miauczyński. Znerwicowany, nieufny wobec ludzi inteligent. A do tego pechowiec, któremu ciągle coś przeszkadza, by odnieść sukces i poczuć się wreszcie spełnionym.
Był bohaterem większości filmów Koterskiego. Wystąpił m.in. w „Nic śmiesznego", „Ajlawju", „Dniu świra", „Wszyscy jesteśmy Chrystusami". Można go traktować jako alter ego reżysera. Koterski musiał czuć się równie sfrustrowany jak Adaś, gdy po ukończeniu polonistyki i Szkoły Filmowej w Łodzi przez lata pełnił jedynie funkcję drugiego reżysera i kręcił dokumenty dla Wytwórni Filmów Oświatowych. W wywiadach przyznawał, że rok przed nakręceniem „Domu wariatów" miał ochotę rzucić artystyczną karierę.
Koterski jest jednym z najoryginalniejszych polskich reżyserów. Choć należy do pokolenia twórców kina moralnego niepokoju, w filmach odciął się od polityki. Wydobył natomiast przerażającą groteskowość codzienności składającą się z jałowych rytuałów. W jego filmach ludzie nie potrafią wydostać się ze świata swoich fobii i neuroz. Często okazują się także więźniami własnego języka, używając klisz słownych i banalnych sformułowań.
I najważniejsze – Koterski z niezwykłą przenikliwością obnażył poprzez losy Adasia schamienie obyczajów, degrengoladę polskiego społeczeństwa po okresie ustrojowej transformacji.
Adaś z „Domu wariatów" to trzydziestolatek stłamszony przez ojca i matkę. W następnych obrazach przeobraża się z zakompleksionego inteligenta w błazna, aż wreszcie w „Dniu świra" jest spauperyzowanym, wściekłym na rzeczywistość przedstawicielem klasy średniej. 14 października do kin wejdzie jego nowy film – „Baby są jakieś inne".