Reklama

Opera Nova: Rusałka inauguruje Bydgoski Festiwal Operowy

Mimo kłopotów finansowych bydgoska Opera Nova przygotowała premierę potwierdzającą jej artystyczną dojrzałość

Publikacja: 30.04.2012 07:24

Tak wystawić „Rusałkę” potrafi tylko dobry teatr

Tak wystawić „Rusałkę” potrafi tylko dobry teatr

Foto: Rzeczpospolita, Roman Bosiacki Roman Bosiacki

Od „Rusałki" Antonina Dvořaka rozpoczął się w weekend XIX Bydgoski Festiwal Operowy, do 13 maja będzie prezentował najlepsze spektakle z kraju oraz gości zagranicznych.

W trudnych czasach tak kosztowna impreza może wydać się ekstrawagancją, ale przez lata festiwal zyskał publiczność, której nie może zawieść. A gospodarza – Operę Nova – utwierdza w przekonaniu, że nie tylko trzeba mieć ambicje, ale po prostu warto istnieć.

Gdyby jakiekolwiek miasto w państwie doceniającym wartość kultury dysponowało równie pięknym gmachem teatralnym z profesjonalnym zespołem, z tej instytucji uczyniono by wizytówkę regionu. Dzięki niej promowano by się w Europie.

Samorządowcy kujawsko-pomorscy przeprowadzają natomiast  eksperyment: jak dalece można obciąć budżet Opery Nova – i tak jeden z najmniejszych w kraju – by nie trzeba jej zamykać?

To kolejny teatr w kraju na niełasce samorządu, w Warszawie dogorywa właśnie Warszawska Opera Kameralna. Operze Nova dotację zmniejszono niedawno o około 1,5 mln zł. Pieniędzy starcza teraz tylko na jedną premierę rocznie (drugą odwołano), a przy wsparciu sponsorów – także na Bydgoski Festiwal Operowy.

Operę Nova ta impreza jednak mobilizuje. Mimo kłopotów „Rusałka" jest spektaklem zrealizowanym bez taryfy ulgowej. Bydgoski zespół przywraca polskim scenom jedną z najpiękniejszych oper schyłku XIX wieku, prezentując ją na wysokim poziomie muzycznym.

Z „Rusałki" wydobyto to, co zamyślił sobie kompozytor. Orkiestra pod dyrekcją Macieja Figasa gra tak, by pokazać ciekawą instrumentację utworu, piękne, acz niebanalne melodie, a także fakt, iż Dvořak doskonale orientował się w prądach epoki i potrafił twórczo wykorzystać idee Wagnera.

Tym przedstawieniem Opera Nova składa też hołd swemu miastu. Pierwszy obraz jest urzekający: na scenie wyłania się z nocnej mgły pieczołowicie odtworzony przez scenografa Mariusza Napierałę jeden z bydgoskich mostów. Przechadzają się po nim mieszkańcy, w dole, w rzece, żyją nimfy. Tak zaczyna się opowieść o rusałce, która zapragnęła ludzkiej miłości, i o księciu zakochanym w nieziemskiej istocie.

„Rusałka" jest baśnią, ale też historią o konflikcie dwóch światów, o marzeniach, za które warto umrzeć. Reżyserka Kristina Wuss – wzorem swoich niemieckich kolegów – postanowiła dodać Dvořakowi intelektualnej głębi. Z każdą sceną mnożyła więc rekwizyty lub postaci i w końcu pozbawiła spektakl estetycznej klarowności, a czasami nawet sensu.

Reklama
Reklama

Na szczęście nie udało się jej całkowicie wytłumić emocji, nie pozwolili na to wykonawcy. Bydgoski spektakl zrealizowany własnymi siłami ma wysoki poziom. Dobrze wypadli Anetta Szczecik-Wakarecy (Jerzibaba) i Jacek Greszta (Wodnik). Młodej Magdalenie Polkowskiej brakuje jeszcze ekspresji, ale w momentach lirycznych jako Rusałka była autentycznie wzruszająca.

Najdojrzalszą kreację stworzył Tadeusz Szlenkier, jego głos ładnie dojrzewa, więc w partii Księcia mógł zaprezentować wszystkie jego walory. Oby teatry nie zaczęły go teraz nadmiernie eksploatować, bo tej klasy tenorów bardzo w Polsce brakuje.

Od „Rusałki" Antonina Dvořaka rozpoczął się w weekend XIX Bydgoski Festiwal Operowy, do 13 maja będzie prezentował najlepsze spektakle z kraju oraz gości zagranicznych.

W trudnych czasach tak kosztowna impreza może wydać się ekstrawagancją, ale przez lata festiwal zyskał publiczność, której nie może zawieść. A gospodarza – Operę Nova – utwierdza w przekonaniu, że nie tylko trzeba mieć ambicje, ale po prostu warto istnieć.

Gdyby jakiekolwiek miasto w państwie doceniającym wartość kultury dysponowało równie pięknym gmachem teatralnym z profesjonalnym zespołem, z tej instytucji uczyniono by wizytówkę regionu. Dzięki niej promowano by się w Europie.

Samorządowcy kujawsko-pomorscy przeprowadzają natomiast  eksperyment: jak dalece można obciąć budżet Opery Nova – i tak jeden z najmniejszych w kraju – by nie trzeba jej zamykać?

To kolejny teatr w kraju na niełasce samorządu, w Warszawie dogorywa właśnie Warszawska Opera Kameralna. Operze Nova dotację zmniejszono niedawno o około 1,5 mln zł. Pieniędzy starcza teraz tylko na jedną premierę rocznie (drugą odwołano), a przy wsparciu sponsorów – także na Bydgoski Festiwal Operowy.

Reklama
Kultura
Ekskluzywna sztuka w Hotelu Warszawa i szalone aranżacje
Kultura
„Cesarzowa Piotra”: Kristina Sabaliauskaitė o przemocy i ciele kobiety w Rosji
plakat
Andrzej Pągowski: Trzeba być wielkim miłośnikiem filmu, żeby strzelić sobie tatuaż z plakatem do „Misia”
Patronat Rzeczpospolitej
Warszawa Singera – święto kultury żydowskiej już za chwilę
Kultura
Kultura przełamuje stereotypy i buduje trwałe relacje
Reklama
Reklama