Artysta jako niewolnik sztuki

Grał w karty z taką namiętnością, z jaką malował. Doskonała biografia Jacka Malczewskiego jako twórcy i człowieka

Publikacja: 19.09.2012 14:40

Autoportret w zbroi ze skrzypeczkami

Autoportret w zbroi ze skrzypeczkami

Foto: Forum

„Dzierżył zaraz po Matejce berło pierwszego mistrza. Był trochę mesjanistą, symbole w jego płótnach podkreślały patriotyzm trochę mistyczny. Lubił malować kobiety o zadach tygrysich, które szeptały pastuszkom tajemnice kabalistycznych zaklęć. Ubierał się stylizowanie w długą czarną pelerynę obszytą amarantową lamówką, nosił często monokl w oku. Nie uznawał rysunków Wyspiańskiego i mówił zawile" – wspominał jeszcze 30 lat po śmierci swego nauczyciela Tymon Niesiołowski i trzeba przyznać, że zarówno samemu Malczewskiemu, jak i jego uczniom udało się wykreować wyjątkowo trwały mit artysty.

Zobacz na Empik.rp.pl

Jego dzieła są tak gęste od literackich tropów, antycznych symboli, biblijnych nawiązań, że „zasłoniły" one samego twórcę. Zresztą on uwiecznił się na setkach autoportretów i kryptoautoportretów, na których przywdziewał strój błazna, więzienny płaszcz, rycerską zbroję. Ukazywał siebie jako: artystę-niewolnika sztuki, Chrystusa, Tobiasza, Ezechiela, św. Franciszka...

KONKURS

Dla naszych czytelników mamy jedną książkę Doroty Kudelskiej "Malczewski. Obrazy i słowa".

Aby wygrać książkę, wyślij w czwartek (20 września) esemes o treści "ZW.01.imię nazwisko + adres do wysyłki" na nr 71601 (cena 1 zł plus VAT - 1,23 zł). Wygra pierwszy esemes nadesłany na dany kod w godz. 10-13 w dniu 20 września. Nagrodę prześlemy pocztą.

Tysiąc listów

Zadania odkrycia Malczewskiego podjęła się Dorota Kudelska i zajęło jej to prawie 20 lat. W poszukiwaniu materiałów źródłowych zjechała pół Europy i całą Polskę, do tej pory wykorzystywano ok. 30 listów od i do artysty, autorka „Obrazów i słów" znalazła ich tysiąc. Także tych pisanych przez Marię Kingę Balową, jego muzę i kochankę, których – wbrew danemu jej słowu – Malczewski nie zniszczył. Dają wgląd w ich dziesięcioletni związek, a także w nieudane małżeństwo artysty z córką zamożnego aptekarza, dla której sztuka męża pozostawała obca. Na jednym z portretów namalował ją w swojej pracowni w otoczeniu zasłoniętych lub odwróconych do ściany obrazów.

Jego przyjaciele mówili o nim: Jacuś, czarodziej, hipnotyzer. Jego zjawienie się w jakimkolwiek towarzystwie wywoływało „sensację i entuzjazm". Salony i kawiarnie były dla niego ulubionymi miejscami dyskusji i świetnej towarzyskiej zabawy. Był artystą o potrzebach klasycznie rozumianego inteligenta, cenił dialog o sztuce, literaturze, religii.

To salonowym znajomościom zawdzięcza małżeństwo. Zabiegający o pieniądze, klientów na obrazy, spłacający długi związał się w 1887 roku z Marią Gralewską. Rodzice panny młodej spodziewali się, że mąż znający arystokratów wprowadzi ją na salony, ona sama chciała podróżować po Europie.

Zamiast tego malarz stał się utrzymankiem teściów, pomagając przy administrowaniu kamienicami. „Wyporządziła mnie (teściowa – red.) należycie, mam cylindry, kurtki i wyglądam jak przeciętny filister. Ciężko płaczę nad swoim losem ciężkim i twardym" – pisze w 1887 roku. Jedyna rzecz, jaka ich łączyła, to był hazard. Malczewski był uzależniony od papierosów i kart. Nałogowo grał podobnie jak jego żona. Tylko że ona przegrywała w karty spore sumy, które on musiał regulować.

Kudelska nie pisze klasycznej biografii. Skupia się na osobach i miejscach, z którymi i w których toczyło się życie artysty: skomplikowane relacje z dominującym ojcem (nie chciał dopuścić do wyjazdu syna do Paryża, bojąc się, że ten zobaczywszy nowe tendencje w sztuce, zbuntuje się wobec swego nauczyciela Jana Matejki), po jego śmierci powinności wobec sióstr i dzieci.

Przedstawia jego podróże do Paryża, Lwowa, Wiednia, udział w artystycznym życiu Krakowa przełomu XIX i XX wieku (jako rektor Akademii Sztuk Pięknych w latach 1912–1914, był „zasadniczo przeciwny dopuszczaniu kobiet na ASP").

Znaczenie pancerza

Książka rewiduje utrwalone przez lata opinie i oceny, przynosi także nowe odczytania spuścizny artystycznej Malczewskiego.

Przez dziesięciolecia motyw zbroi interpretowano jako nawiązanie do polskiej tradycji wojskowej, swoiste memento o zbrojnym czynie, na jaki stać Polaków. Badania Kudelskiej pozwalają na inne odczytanie tego motywu: pancerz to skorodowane narzędzie ucisku – ani nie chroni, ani nie zdobi. Stara i zardzewiała zbroja potrafi już tylko izolować, nie dopuszcza do nowych poglądów. Czyżby Malczewski zwykle przekonany o swojej wielkości zdawał sobie jednak sprawę, że model sztuki, której mianował się strażnikiem, skazuje go na margines? Umarł w 1929 roku, wielki i samotny.

Życie Malczewskiego do tej pory opisywane było według modelu, w którym szlachetność dzieła odpowiadać musi zaletom charakteru artysty, a postępowanie zawsze jest podporządkowane wysokim idealistycznym celom. Elementy, które nie pasują do takiej narracji – poczucie wyższości nad kolegami, niewierność żonie, pewien rodzaj zmęczenia narodowymi powinnościami – nie były zauważane. Na przykład, czy narodowy malarz mógł mieć zły dzień? „Komuś, kto bliżej go nie znał, mógł wydawać się trzpiotowatym młokosem" – wspominał Wojciech Natanson. „A on tymczasem w upiorną leciał krainę. W czeluść Melancholii tajemną, w otchłań jasnowidzenie i halucynacji". I jeszcze sam artysta w liście do żony: „Droga Żona Moja/ Melancholija mnie dręczy i trudno mnie już żyć (ale to w tajemnicy) ściskam Cię z serca całuję/twój Jacek".

Takiej biografii nie ma żaden artysta z przełomu XIX i XX wieku, nawet Wyspiański. Mam nadzieję, że ktoś już ją pisze.

Kiedy jego malarstwo było w cenie

W październiku 1990 r. na aukcji Agry sprzedano obraz Jacka Malczewskiego za blisko 70 tys. dol. Na ówczesne czasy to była suma zawrotna, wcześniej płacono za obrazy tego malarza po 20-30 tys. dol. Ale Art B poprzez regularne zlecenia kupna w krótkim czasie sprawiło, że rynek się ustabilizował na dość wysokim poziomie. Nigdy wcześniej ani później nie było na rynku antykwarycznym graczy, którzy tak dużo kupowali. W ciągu trzech miesięcy Gąsiorowski z Bagsikiem kupili ok. 100 cennych obrazów.

Najdroższe obrazy Jacka Malczewskiego na polskich aukcjach

„Polonia. Pożegnanie Orfeusza z Eurydyką" 1.600 tys. 2000,

„Autoportret na tle korowodu" 900 tys. 2000,

„Polonia" 510 tys. 1998,

„Autoportret z kobietą i kosą" 420 tys. 1999,

„Dworek" (Rempex) 325 tys. 2004.

jt

„Dzierżył zaraz po Matejce berło pierwszego mistrza. Był trochę mesjanistą, symbole w jego płótnach podkreślały patriotyzm trochę mistyczny. Lubił malować kobiety o zadach tygrysich, które szeptały pastuszkom tajemnice kabalistycznych zaklęć. Ubierał się stylizowanie w długą czarną pelerynę obszytą amarantową lamówką, nosił często monokl w oku. Nie uznawał rysunków Wyspiańskiego i mówił zawile" – wspominał jeszcze 30 lat po śmierci swego nauczyciela Tymon Niesiołowski i trzeba przyznać, że zarówno samemu Malczewskiemu, jak i jego uczniom udało się wykreować wyjątkowo trwały mit artysty.

Pozostało 91% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"