Ekonomicznie Irlandia jakoś się ostatnio rozmagnesowała, ale silnie przyciągającą siłę ma po dawnemu jej muzyka. Od liczby pochodzących stamtąd lub z Irlandii Północnej artystów może się zakręcić w głowie, bo to przecież U2, Van Morrison, Rory Gallaher, Bob Geldoff, Shinead O'Connor, Cranberries, Flogging Molly, The Pogues, The Corrs, a z nurtu folkowego m.in. Enya, Mary Black, Clannad, The Chieftans – by wymienić tylko niektórych.

W przeciwieństwie do rocka czy popu, gdzie Irlandczyków można tylko podziwiać, tradycyjna muzyka celtycka ma entuzjastów i wykonawców w wielu krajach. Także w Polsce działa kilkanaście zespołów specjalizujących się w tym gatunku. Najsłynniejszy z nich jest pochodzący ze Śląska Carrantuohill, który swą nazwę wziął od najwyższego szczytu Irlandii. Obok skrzypiec, gitar, akordeonu używa m.in. uilleann pipes (odmiana dud), buzuki, cytry i innych charakterystycznych instrumentów.

Obchodząca właśnie ćwierćwiecze istnienia grupa dała ponad 2,5 tys. koncertów, nie tylko w kraju, ale także za granicą – od Dublina i Cork do Moskwy. Na zaproszenie Czesława Miłosza stworzyła muzyczną oprawę festiwalu poetyckiego w Claremont McKenna College w Kalifornii. W Krakowie wzbudziła zachwyt irlandzkiego noblisty Seamusa Heaneya. Grupa umie zarażać celtycką muzyką. Do koncertów i nagrań zaprasza artystów różnych nurtów. Na zdobywających platynę i złoto płytach Carrantuohill słychać m.in. Urszulę Dudziak, Anitę Lipnicką, Pawła Kukiza, Stanisława Soykę, Kubę Badacha, Annę Marię Jopek, Fiolkę Najdenowicz, Wojciecha Karolaka czy Krzysztofa Ścierańskiego.

Także najświeższy, dwupłytowy album „Carrantuohill 25" (wyd. Polskie Radio), obejmujący krążek z nowym repertuarem oraz drugi z rejestracją tegorocznego jubileuszowego koncertu w Studiu im. Agnieszki Osieckiej, prezentuje grono gości z irlandzką gwiazdą Eleanor McEvoy, harfistką Anną Faber, wokalistami – Maciejem Balcarem i Robertem Kasprzyckim – oraz zespołem Banana Boat.

Zaproszeni na ten 14. już w katalogu formacji album artyści wśród celtyckich klimatów czują się doskonale. Muzyka płynie pogodnie i radośnie, momentami nogi same zdają się rwać do tańca. Coś w sam raz na rozproszenie deszczowych chmur i pozbycie się jesiennego spleenu.