Kolor wywołuje emocje

W Galerii Opera oglądać można najnowsze obrazy Stefana Gierowskiego, klasyka polskiej abstrakcji.

Aktualizacja: 15.02.2013 20:37 Publikacja: 15.02.2013 20:36

Należy do grona twórców, którzy – debiutując w połowie XX wieku i będąc świadkami kolejnych artystycznych rewolucji ostatnich 60 lat – pozostali wierni malarstwu. Tylko ono stało się sposobem jego wypowiedzi.

Od roku 1957 Stefan Gierowski określa swoje abstrakcyjne kompozycje kolejnymi rzymskimi cyframi. O najnowszej wystawie w Galerii Opera pisze: „Obrazy eksponowane w Teatrze Wielkim – Operze Narodowej pochodzą z lat 2007–2011. Cztery wcześniejsze są z przestrzenią podzieloną, pozostałe mają jedną przestrzeń o różnej materii malarskiej. Wszystkie wskazują na możliwość zobaczenia różnych odległości punktów i plam barwnych, a więc dążenia do pokazania głębi nieskończoności utajonej w materii barwnika. Istnieje nadzieja, że właśnie nasycenie i świetlistość koloru doprowadzą do piękna".

Pytany przez Zbigniewa Taranienkę, dlaczego w ostatnich latach ogranicza paletę barw, 88-letni malarz odpowiada przekornie: „Trudno mi na to pytanie odpowiedzieć... Może świeciło tak pięknie słońce, a może ze starości? A może człowiek chce ograniczyć środki, które stosował i powiedzieć: właśnie to jest najważniejsze, w tym mieści się wszystko! Sam kolor tak będzie świecił i przesyłał tak wielką energię, że przez to będzie przekazywał coś istotnego".

Kim jest Stefan Gierowski, profesor warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych od 1962 roku? Wybitnym pedagogiem, bo z jego pracowni wywodzi się choćby większość malarzy z Gruppy, m.in. Marek Sobczyk i Jarosław Modzelewski? Abstrakcjonistą? Kolorystą? A może to intelektualista piszący swe wyrafinowane traktaty kolorem? Harmonijne łączy to, co emocjonalne i spontaniczne, z tym, co racjonalne i intelektualne.

– W czasie studiów nie interesowałem się koloryzmem, zafascynowany byłem problemami sztuki nowoczesnej – wspominał w jednym z wywiadów. – Intrygowały mnie obrazy Leona Chwistka, Zbigniew Pronaszko był moim profesorem. Ceniłem Makowskiego. Ciekawiły mnie nowe idee, sztuka włoska, Marinetti, obrazoburcze hasła – taki świat mi się podobał. Pociągało mnie myślenie awangardowe, Majakowski, rewolucja w sztuce.

W pierwszym okresie twórczości w jego malarstwie widoczny jest wpływ kubistycznego rozbicia formy oraz uproszczeń zaczerpniętych z kręgu sztuki naiwnej. Pod koniec lat 50. artysta dochodzi do malarstwa niefiguratywnego. Kolejne indywidualne wystawy ukazywały zmienne zainteresowania malarskim warsztatem, a cykle swych obrazów poświęcał takim tematom jak: przestrzeń, światło, faktura.

W latach 1956–1961 współpracował z warszawską Galerią Krzywe Koło prowadzoną przez Mariana Bogusza. Wystawiał też w Paryżu. Zachód ze zdumieniem odkrywał wówczas, że w reżimach poststalinowskich powstaje sztuka bynajmniej nie socrealistyczna – ale łącząca się z aktualnymi nurtami sztuki Zachodu. Na tym tle sztuka Gierowskiego objawiała się jednak jako coś osobnego.

– Wyraźnie zmieniłem podejście do problemu koloru w malarstwie w latach 70. Stał się bardzo ważny – wspomina. – Zaczęło mnie interesować samo fizyczne działanie koloru, analizowanie zależności, co się dzieje, kiedy użyje się tego, a nie innego koloru. W obrębie jednego obrazu przedstawiałem cztery pasy odseparowanych od siebie kolorów, aby później za pomocą punktów je zmieszać, uzyskując zupełnie inne wrażenia odbioru.

Kolor nie jest dla niego środkiem do wyrażania emocji, ale czymś, co te emocje samo wywołuje. Gierowski nie maluje smutku, ale barwę, która może wzbudzać smutek. Pracuje nad osiągnięciem jak największej świetlistości koloru i jego nasycenia. Nie ukrywa też, że do obrazu podchodzi nieomal jak architekt opracowujący koncepcję budynku.

– Nie maluję spontanicznie, wpierw muszę wszystko przemyśleć – mówi Gierowski. – Kiedy jednak staję przed płótnem, maluję szybko i pewnie. Wyznaję filozofię niektórych chińskich szkół, iż gest musi wyjść z ręki, praca ma zawierać właściwy moment, życie.

Należy do grona twórców, którzy – debiutując w połowie XX wieku i będąc świadkami kolejnych artystycznych rewolucji ostatnich 60 lat – pozostali wierni malarstwu. Tylko ono stało się sposobem jego wypowiedzi.

Od roku 1957 Stefan Gierowski określa swoje abstrakcyjne kompozycje kolejnymi rzymskimi cyframi. O najnowszej wystawie w Galerii Opera pisze: „Obrazy eksponowane w Teatrze Wielkim – Operze Narodowej pochodzą z lat 2007–2011. Cztery wcześniejsze są z przestrzenią podzieloną, pozostałe mają jedną przestrzeń o różnej materii malarskiej. Wszystkie wskazują na możliwość zobaczenia różnych odległości punktów i plam barwnych, a więc dążenia do pokazania głębi nieskończoności utajonej w materii barwnika. Istnieje nadzieja, że właśnie nasycenie i świetlistość koloru doprowadzą do piękna".

Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"