Paco de Lucia potwierdził, ze jest niezrównanym mistrzem gitary flamenco. A prymat w tym stylu daje pierwszeństwo przed wirtuozami jazzu czy klasyki. Wymagania wynikają nie tylko z tradycji hiszpańskiej gitary ale i przeznaczenia tego instrumentu. Ma wyrazić uczucia, emocje, doprowadzić słuchaczy do ekstazy. Tak też się stało we wtorkowy wieczór w Sali Kongresowej.
Publiczność nie przybyła już tak licznie jak dzień wcześniej na wieczór Johna Zorna. W większości byli to inni słuchacze, bardziej miłośnicy muzyki świata niż jazzu. Paco de Lucia rozpoczął występ od solowych improwizacji. Nastrojowe akordy utworzyły tajemniczą aurę, jaka otacza pokazy muzyki i tańca w gorące, hiszpańskie wieczory.
Po chwili dołączyło do niego trzech śpiewaków i perkusista. Uderzenia w skrzynkę perkusyjną kachon (cajón) i rytmiczne klaskanie doprowadziły temat do kulminacji i nagłego zakończenia. Wreszcie zespół hiszpańskiego gitarzysty powiększył się o kolejnych instrumentalistów tworząc oktet. Muzyka nabrała kolorów wzbogacając tradycyjne rytmy o chwytliwe melodie. Bluesowo zabrzmiała harmonijka ustna, instrumenty klawiszowe nadały popowy charakter. Taki jest styl Paco de Lucii, który grając z różnymi muzykami wzbogacił flamenco o nowe elementy.
Dodatkową atrakcją były popisy tancerza flamenco, który wirował, przytupywał i potrząsał długimi, mokrymi włosami podnosząc temperaturę koncertu. Paco de Lucia miał wyraźną radość gęstymi akordami zachęcając tancerza do coraz efektowniejszych figur.
Owacyjnie przyjęto pierwszy w Polsce występ „Paganiniego kontrabasu" Renauda Garcia-Fonsa. Tak wszechstronnej wirtuozerii nikt wcześniej u nas nie prezentował. Francuz o katalońskim pochodzeniu szarpał struny, pociągał i uderzał je smykiem, stukał w pudło rezonansowe. Niektóre partie nagrywał i odtwarzał w pętli dodając sobie własny, elektroniczny akompaniament. Tak powstawały zespoły złożone z kilku, może nawet kilkunastu, „sklonowanych" Garcia-Fonsów, słowem orkiestra kontrabasów, które nie brzmiały już jak zwykłe kontrabasy. Warto zauważyć, że jego instrument ma dodatkową, piątą strunę, co pozwala mu grać wysokie dźwięki zarezerwowane dla wiolonczeli.