Już ponad 3,5 mln widzów na świecie obejrzało widowisko, które uczyniło z byłego lidera Pink Floyd jedną z największych i najlepiej zarabiających gwiazd na świecie.
– Przekonstruowałem widowisko, aby móc je prezentować na wielkich stadionach – powiedział Roger Waters. – Jest jeszcze bardziej wzruszające, wciągające, dramatyczne i ekscytujące niż koncerty w halach.
„The Wall" urósł do rangi symbolu: niegdyś podzielonej Europy, a obecnie skłóconych cywilizacji
Pierwszych 30 koncertów „The Wall" w 1980 roku przyniosło Floydom gigantyczne straty, obecna produkcja należy do najbardziej zyskownych. Kosztowała, według „Daily Mail", 37 mln funtów, tymczasem tylko dwa polskie halowe koncerty w Łodzi w 2010 r., które obejrzało 26 tysięcy fanów, to wpływy ponad 2,5 mln dolarów. A koncertów w nowej, stadionowej odsłonie było już 200!
– „The Wall" pozostaje aktualne, bo nie zmienia się świat, a jego centralnym problemem pozostaje utrata ojca – tłumaczy Waters. – W tej kwestii nic się nie zmieniło. Nawet dobrzy i uczciwi mężczyźni tracą życie w bezsensowny sposób. Dlatego dedykuję im i gram na bis „Bring The Boys Back Home".