Reklama
Rozwiń
Reklama

Król również się starzeje

Tenor Placido Domingo chce pobić rekord, ale do najlepszego wyniku brakuje mu kilkunastu lat aktywności - pisze Jacek Marczyński.

Publikacja: 24.10.2013 09:14

Placido Domingo na verdiowskim koncercie, Salzburg 2013

Placido Domingo na verdiowskim koncercie, Salzburg 2013

Foto: Salzburger Festspiele

Jestem w sędziwym wieku, a przecież śpiewam – zdaje się mówić król tenorów z okładki swej najnowszej płyty. Placido Domingo w cylindrze i białym szalu upodobnił się na niej do Giuseppe Verdiego ze znanego portretu, na którym został namalowany w 1886 roku, gdy miał 73 lata.

Tyle ma też obecnie Domingo i wyraźnie chce iść w ślady swego mistrza, bo Verdi w tym wieku jeszcze nie skomponował największych dzieł: „Otella" i „Falstaffa". On zaś nie wyśpiewał wszystkiego, nie powiela dawnych ról, szuka nowych pomysłów. I stara się nie przyjmować do wiadomości faktu, że kariera tenora trwa znacznie krócej niż kompozytora.

Męski głos zaczyna tracić świeżość, giętkość i barwę w różnym wieku. Bas lub baryton może zachować te walory nawet po siedemdziesiątce, tenor schodzi ze sceny zwykle dziesięć lat wcześniej. Jeśli tego nie robi, staje się cieniem samego siebie, o czym świadczą ostatnie lata kariery Luciana Pavarottiego.

Bywają wszakże wyjątki. Rekord wokalnej długowieczności należy do Iwana Kozłowskiego, znakomitego tenora, choć mało znanego w świecie, bo sowiecka władza odmawiała mu prawa wyjazdu za granicę. Swe 90. urodziny uświetnił rolą Triqueta w „Eugeniuszu Onieginie" Czajkowskiego, sześć lat wcześniej nagrał w Moskwie Jontka w „Halce". Niewiele ustępuje mu Bogdan Paprocki, który w wieku 88 lat po raz ostatni wcielił się na scenie w Jontka, co prawda tylko w III akcie tej opery, ale za to w świetnym stylu.

Placido Domingo podąża raczej drogą swego rodaka Alfredo Krausa, który jako 63-latek zadebiutował w jednej z najtrudniejszych tenorowych ról – w „Opowieściach Hoffmanna" Offenbacha. I do końca pozostał wierny wyznawanej zasadzie: „Kiedy tenor nie ma wysokiego c, powinien zrezygnować z roli".

Reklama
Reklama

Głos Dominga zachował moc, ale nabrał ciemniejszej barwy do tego stopnia, że artysta nie może popisywać się efektownymi wysokimi dźwiękami, które zresztą nawet w młodości nie były jego najmocniejszą stroną. Teraz postanowił zatem zadziwić rolami barytonowymi. Jego nowa płyta jest więc zarówno wyrazem hołdu dla Verdiego, jak i zdumiewającą metamorfozą samego śpiewaka.

Podebrał on kolegom barytonom ich najpiękniejsze arie: Makbeta, Rigoletta, Simona Boccanegry, hrabiego Luny z „Trubadura", starego Germonta z „Traviaty". W większość tych postaci wcielił się w ostatnich latach na scenie. Ma ku temu predyspozycje fizyczne, bo to dojrzali mężczyźni: ojcowie lub władcy. Warunki zewnętrzne gwarantują wszakże tylko połowę sukcesu, w operze bardziej liczy się styl, w jakim ktoś śpiewa.

Domingo jak zawsze robi to z typowym dla niego zaangażowaniem emocjonalnym, ale jednak to pierwszy jego album, na którym słychać, że czasami dopada go zmęczenie. Niemal wszystkie długie, niskie frazy, którymi baryton powinien efektownie kończyć arię, on pokonuje z wysiłkiem, a głos zaczyna mu wibrować. Metryka daje znać o sobie.

Nie znaczy to, że odradzam słuchania verdiowskiego albumu Placida Dominga, bo nadal jest dowodem jego niebywałej muzykalności oraz ekspresyjności. W wielu momentach śpiewa on nadal fascynująco. Nieuchronnych praw życia nie da się jednak oszukać.

Jestem w sędziwym wieku, a przecież śpiewam – zdaje się mówić król tenorów z okładki swej najnowszej płyty. Placido Domingo w cylindrze i białym szalu upodobnił się na niej do Giuseppe Verdiego ze znanego portretu, na którym został namalowany w 1886 roku, gdy miał 73 lata.

Tyle ma też obecnie Domingo i wyraźnie chce iść w ślady swego mistrza, bo Verdi w tym wieku jeszcze nie skomponował największych dzieł: „Otella" i „Falstaffa". On zaś nie wyśpiewał wszystkiego, nie powiela dawnych ról, szuka nowych pomysłów. I stara się nie przyjmować do wiadomości faktu, że kariera tenora trwa znacznie krócej niż kompozytora.

Reklama
Kultura
„Halloween Horror Nights”: noc, w którą horrory wychodzą poza ekran
Materiał Promocyjny
Aneta Grzegorzewska, Gedeon Richter: Leki generyczne też mogą być innowacyjne
Kultura
Nie żyje Elżbieta Penderecka, wielka dama polskiej kultury
Patronat Rzeczpospolitej
Jubileuszowa gala wręczenia nagród Koryfeusz Muzyki Polskiej 2025
Kultura
Wizerunek to potęga: pantofelki kochanki Edwarda VIII na Zamku Królewskim
Materiał Promocyjny
Osiedle Zdrój – zielona inwestycja w sercu Milanówka i… Polski
Kultura
Czytanie ma tylko dobre strony
Reklama
Reklama