Jubileuszowy festiwal odbywający ma za sobą dopiero trzy z dziesięciu dni, a już był miejscem wydarzeń i sensacji. Piątkowy recital Hanny Banaszak pokazał tę wokalistkę w wybornej formie. Największe brawa otrzymała za interpretację kołysanki Krzysztofa Komedy z filmu „Dziecko Rosemary". Miłośnicy jazzu mogli poznać historię tej muzyki z filmów Andrzeja Wasylewskiego. Specjalny program „Gumbo Get" wykonał na festiwalu wrocławski saksofonista Piotr Baron.
Sala Impartu przepełniła się podczas niedzielnego występu kwintetu amerykańskiego trębacza Terence'a Blancharda. Jego muzyka jest złożona harmonicznie, ale dzięki wszechogarniającemu słuchaczy rytmowi, porywa w podróż do istoty jazzu - grupowej improwizacji. Choć solówki lidera stały dwa piętra wyżej niż te wykonane przez jego muzyków, to i tak wyróżnić trzeba każdego z nich. Najbardziej kubańskiego pianistę Fabiana Almazana i saksofonistę Brice'a Winstona.
Większość kompozycji Blancharda pochodziła z albumu „Magnetic". Tak jak na płycie i na scenie korzystał z przystawek zmieniających brzmienie trąbki. Poruszał się jak Miles Davis, szukając kontaktu z muzykami. Zagrał kilka wysokich fraz przypominających genialnego Milesa. Jego zespół jest także kuźnią młodych talentów, o których jeszcze usłyszymy.
Bilety na koncert tria Możdżer/Danielsson/Fresco rozeszły się najwcześniej ze wszystkich wydarzeń festiwalu Jazz nad Odrą. Na ten jeden występ specjalnie przylecieli: kontrabasista Lars Danielsson i perkusista Zohar Fresco. Leszek Możdżer wybrał Wrocław na miejsce stałego zamieszkania, miał więc najbliżej.