Legendarny pianista, odkrywany kompozytor

Dla polskiej publiczności Andrzej Czajkowski może się okazać największym objawieniem muzycznym roku. Dlatego oprócz obejrzenia „Kupca weneckiego" warto wybrać się też na poprzedzające go „Preludium premierowe".

Publikacja: 03.10.2014 02:00

Andrzej Czajkowski w 1981 r., miał wówczas 46 lat

Andrzej Czajkowski w 1981 r., miał wówczas 46 lat

Foto: andretchaikowsky.com

Przez dziesięciolecia z jego muzyką nie mieliśmy żadnego kontaktu. Nawet Stanisław Leszczyński, pomysłodawca cyklu „Preludiów premierowych" w Teatrze Wielkim-Operze Narodowej, przyznaje, że on również. – Wiedziałem natomiast, kim był Andrzej Czajkowski – mówi. – Miałem szczęście być uczniem pani profesor Sukiennickiej, która go doskonale znała i wiele mi o nim opowiadała.

Urodził się w 1935 roku jako Robert Krauthammer; na miejscu jego rodzinnego domu stoi dziś fontanna przed warszawskim kinem Muranów. Za okupacji była to część getta, z którego wyprowadziła go w 1942 roku babka Celina, ufarbowawszy mu włosy na blond i przebrawszy za dziewczynkę. Od tego momentu stał się Andrzejem Czajkowskim. Przeżył ukrywany przez polską rodzinę.

Po wojnie szybko odkryto jego talent pianistyczny. Dzięki babce, która załatwiła mu stypendium, studiował w Paryżu. W 1955 roku zdobył VIII nagrodę na Konkursie Chopinowskim, rok później zajął III miejsce na Konkursie Królowej Elżbiety w Brukseli, co otworzyło przed nim sale koncertowe świata. W latach 1956–1959 koncertował niemal co drugi dzień. Do Polski już nie wrócił. I coraz bardziej pochłaniało go komponowanie, na występy godził się, by mieć z czego żyć.

Muzyka Czajkowskiego jest ekspresyjna i niesamowicie oryginalna

Najważniejsze są dzieła emigracyjne Czajkowskiego, pokazujące jego uniwersalny talent. Pisał zarówno wielkie formy orkiestrowe, jak i miniatury na jeden instrument. Począwszy od roku 1966, zafascynowany literaturą i poezją, tworzył utwory inspirowane Szekspirem: muzykę do „Hamleta", cykle pieśni: „Siedem sonetów Szekspira" oraz „Ariel", a dziełem życia stał się „Kupiec wenecki". Zmarł w 1982 roku w Oksfordzie.

– Legenda jego sukcesów koncertowych przetrwała w Polsce – mówi Stanisław Leszczyński. – Natomiast wielkim propagatorem jego muzyki stał się dopiero pianista Maciej Grzybowski, który zaczął wykonywać jego „II Koncert fortepianowy", także na  festiwalu „Chopin i jego Europa". Od tego utworu zaczęła się też moja fascynacja muzyką Andrzeja Czajkowskiego.

Maciej Grzybowski wystąpi również w „Preludium premierowym" razem z Urszulą Kryger (mezzosopran) i Julianem Paprockim (klarnet). Na program złożą się: „Sonata na klarnet i fortepian", „Inwencje na fortepian" oraz „Siedem sonetów Szekspira".

– Muzyka Czajkowskiego jest ekspresyjna, niesamowicie oryginalna i indywidualna – podkreśla Stanisław Leszczyński. – Mimo upływu lat wciąż brzmi awangardowo, ale jest do słuchania. Nieprzypadkowo „Kupiec wenecki" wywołał taką sensację na festiwalu w Bregencji.

Przez dziesięciolecia z jego muzyką nie mieliśmy żadnego kontaktu. Nawet Stanisław Leszczyński, pomysłodawca cyklu „Preludiów premierowych" w Teatrze Wielkim-Operze Narodowej, przyznaje, że on również. – Wiedziałem natomiast, kim był Andrzej Czajkowski – mówi. – Miałem szczęście być uczniem pani profesor Sukiennickiej, która go doskonale znała i wiele mi o nim opowiadała.

Urodził się w 1935 roku jako Robert Krauthammer; na miejscu jego rodzinnego domu stoi dziś fontanna przed warszawskim kinem Muranów. Za okupacji była to część getta, z którego wyprowadziła go w 1942 roku babka Celina, ufarbowawszy mu włosy na blond i przebrawszy za dziewczynkę. Od tego momentu stał się Andrzejem Czajkowskim. Przeżył ukrywany przez polską rodzinę.

Kultura
Złote Lwy i nagrody Biennale Architektury w Wenecji
Kultura
Muzeum Polin: Powojenne traumy i dylematy ocalałych z Zagłady
Kultura
Jeff Koons, Niki de Saint Phalle, Modigliani na TOP CHARITY Art w Wilanowie
Kultura
Łazienki Królewskie w Warszawie: długa majówka
Kultura
Perły architektury przejdą modernizację
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem