„Frida Kahlo. Życie ikony”. Sztuka czy wirtualne show?

W Warszawie otwarto wystawę „Frida Kahlo. Życie ikony”, która podbiła publiczność wielu miast Europy, Ameryki i Australii. Globalna sieć wirtualnych pokazów rośnie i wyzwala lawinę pytań.

Publikacja: 13.02.2024 03:00

Wystawa poświęcona Fridzie Kahlo przemawia bogatą gamą obrazów przy imponującym wykorzystaniu techni

Wystawa poświęcona Fridzie Kahlo przemawia bogatą gamą obrazów przy imponującym wykorzystaniu technik cyfrowych

Foto: Mat. Pras.

Wystawy immersyjne biją rekordy oglądalności. Czy to przyszłość sztuki, czy raczej zagrożenie dla niej? Arcydzieła czy kicze? Dlaczego wirtualne światy tak nas uwodzą? Czy tradycyjnym muzeom i galeriom grozi upadek? Immersyjny Monet, van Gogh, Leonardo da Vinci, Dali, Chagall to poszerzenie granic sztuki czy marketingowy chwyt? A może artyści staną się zbędni, skoro od oryginalnych dzieł wolimy perfekcyjne, ruchome obrazy cyfrowe, tworzone przez wyspecjalizowane zespoły, lub produkty sztucznej inteligencji?

Immersyjność (od ang. immerse) to modne słowo. Oznacza zanurzenie się w wirtualną rzeczywistość oraz możliwość wejścia z nią w interakcję. Takie pokazy pozwalają wejść do wnętrza obrazu i w świat wyobraźni artysty.

Czytaj więcej

Kaplica Sykstyńska pod namiotem. Wystawa w Warszawie już otwarta

Co więcej, pokazy mogą zapraszać do udziału w wirtualnych koncertach, łączyć się z nauką, opowiadać o cudach natury i krajobrazach, zabierać w odległe podróże. Wykorzystują różnorodne technologie: VR (wirtualną rzeczywistość), AR (rozszerzoną rzeczywistość), MR (rzeczywistość mieszaną), cyfrowe instalacje i projekcje, mappingi 3D. Czerpią z filmu, animacji, grafiki cyfrowej.

Mat. Pras.

Kolorowa Frida Kahlo

„Frida Kahlo. Życie Ikony” w Art Box Experience w Fabryce Norblina to u nas pierwsza immersyjna biografia. Wizualna opowieść o legendarnej meksykańskiej artystce, która ból i cierpienie przemieniła w pasję życia i malowania. Chorowała na polio, jako nastolatka została ciężko ranna w wypadku, po którym przeszła wiele operacji.

Wystawa poświęcona niezwykłej artystce przemawia również bogatą gamą barw i obrazów. A przy tym wyróżnia ją bogactwo wykorzystanych technik cyfrowych. Największe wrażenie robią pokazy audiowizualne 360 stopni. Poruszamy się w nich swobodnie bez okularów VR, a otaczające ze wszystkich stron obrazy zmieniają się płynnie, reagując na nasz ruch.

Czytaj więcej

"Frida Kahlo. Życie ikony". W biografii malarki było wiele ciemnych punktów

Czasem trzeba włożyć Google VR, by obejrzeć obrazy jakby wyłaniające się z wyobraźni Fridy Kahlo. Są cyfrowe instalacje – trójwymiarowa poetycka wizja wypadku zatytułowana „Chwila”, którą oglądamy w okularach 3D, a także wideorzeźba „Sen” połączona z mappingiem. Na zakończenie każdy może sobie zrobić zdjęcie, które sztuczna inteligencja automatycznie przetwarza na kolorowy portret surrealistyczny.

Mat. Pras.

Z wcześniejszych wystaw Art Box warto przypomnieć ubiegłoroczną „Immersive Monet & the Impressionists”, ożywiającą ponad 400 obrazów impresjonistów. Teraz Warszawa w Soho Art Center przy ulicy Mińskiej gości inną wystawę – „VAN GOGH & Friends – The Immersive Experience”. Zwiedzający oglądają wirtualne wariacje na temat obrazów van Gogha i siedmiu innych artystów: Moneta, Degasa, Gauguina, Renoira, Rousseau, Toulouse-Lautreca i Signaca.

Dzięki okularom Google VR wirtualna rzeczywistość przenosi nas do środka kilku arcydzieł van Gogha; ulegamy iluzji, że podróżujemy pod jego wirującą wizją „Gwiaździstej nocy”, którą malował w Saint-Remy, a w Arles mijamy „Żółty dom” z kawiarnią i docieramy do jego skromnego pokoju.

Czytaj więcej

„Immersyjny dziadek do orzechów. Zimowy cud”. Premiera w Art Box Experience

Z kolei w przestrzeni 360 stopni przez kilkadziesiąt minut po ścianach i podłodze przesuwają się przeskalowane, zdigitalizowane obrazy van Gogha i innych malarzy. Pojawiają się też cytaty z wypowiedzi artystów, na przykład słowa Renoira: „Dla mnie obraz musi być czymś przyjemnym, wesołym i ładnym, tak, ładnym”.

Kaplica Sykstyńska przy Narodowym

W zupełnie inny nastrój wprawia wystawa „Kaplica Sykstyńska. Dziedzictwo” na błoniach PGE Narodowego. Reinterpretuje porywająco i dynamicznie najbardziej znane dzieło Michała Anioła, filmowe i wirtualne efekty sprawiają wrażenie, że freski ożyły. Zbliżają się do nas i oddalają, tworząc nowe układy o spotęgowanym dramatycznym napięciu.

Wystawa bazuje na zdjęciach o bezprecedensowej jakości, wykonanych przez włoskich fotografów, którzy udokumentowali kaplicę Sykstyńską na potrzeby albumu „La Capella Sistina” i prac konserwatorskich, więc projekcja pozwala też obserwować detale i technikę malarską Michała Anioła. A przy tym organizatorzy (Dom Emisyjny Manuscriptum) nie wmawiają nam, że przenieśliśmy się do Watykanu. Nawet proporcje są inne. Kaplica ma 21 m wysokości, a namiot wystawy 6 m. Aby w pełni zgłębić mistrzostwo Michała Anioła, trzeba absolutnie zobaczyć jego dzieła na żywo.

Czytaj więcej

Spektakularne widowisko w Warszawie. Rusza kolejna odsłona projektu BMW Art Club

Poszerzanie granic czy imitacja

Żyjemy w czasach nowych mediów i rozkwitu wizualnych bodźców. Od wizyt w galeriach często wolimy pokazy immersyjne w przestrzeniach specjalnie do tego przystosowanych, jak na przykład Outernet przy metrze Tottenham Court w Londynie, wyposażone w mnóstwo gigantycznych ekranów. Od otwarcia w końcu 2022 roku odwiedziło je już 6,25 mln osób. To więcej niż najtłumniej odwiedzane British Museum, które w 2023 roku odnotowało 5,83 mln odwiedzających.

Mat. Pras.

Entuzjaści takich pokazów mówią o innowacyjnym poszerzaniu granic sztuki. A krytycy grzmią, że to jej imitacja, rodzaj parku rozrywki, wirtualne Disneylandy.

Immersyjnym wystawom zdarzają się momenty kiczu, głównie w słabej scenografii (komputerowej lub jej realnych elementów), a także niedostatki technologiczne, ale bywają i mistrzowskie projekcje. Największe wrażenie zrobiła na mnie atrakcja w słynnym Casa Batlló, kamienicy Antoniego Gaudiego w Barcelonie o tak fantastycznej architekturze, że w zasadzie nie potrzebuje już niczego więcej. Tymczasem w muzeum dodano niedawno tzw. Gaudi Cube z zapierającymi dech abstrakcyjnymi wizualizacjami na ledowych ekranach, nawiązującymi do żywiołów natury. Perfekcyjnymi technologicznie i znakomitymi artystycznie.

Coraz częściej muzea (nawet Luwr) i artyści asymilują tradycyjną sztukę z wirtualną. Przyszłość pokaże, czy pozostanie to „rozrywką” czy początkiem nowego artystycznego nurtu.

Wystawy immersyjne biją rekordy oglądalności. Czy to przyszłość sztuki, czy raczej zagrożenie dla niej? Arcydzieła czy kicze? Dlaczego wirtualne światy tak nas uwodzą? Czy tradycyjnym muzeom i galeriom grozi upadek? Immersyjny Monet, van Gogh, Leonardo da Vinci, Dali, Chagall to poszerzenie granic sztuki czy marketingowy chwyt? A może artyści staną się zbędni, skoro od oryginalnych dzieł wolimy perfekcyjne, ruchome obrazy cyfrowe, tworzone przez wyspecjalizowane zespoły, lub produkty sztucznej inteligencji?

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kultura
Rząd: Prawo twórców do tantiem w sieci niezbywalne. Co na to Netflix i Spotify?
Kultura
Teatr Dramatyczny i Stary do obsadzenia. Niedługo poznamy nazwiska dyrektorów
Kultura
Była dyrektor Zachęty, Hanna Wróblewska, zastępuje Bartłomieja Sienkiewicza
Kultura
Nowości na Zamku Królewskim w Warszawie. Porcelana, obrazy Matejki i van Loo
Kultura
Warszawa: Majówka w Łazienkach Królewskich