Maria Peszek: Trudny dialog trwa

Wokalistka Maria Peszek opowiada Jackowi Cieślakowi o agresji, hejtach, ale i o nadziei, jaką dała jej nowa płyta.

Publikacja: 28.02.2016 17:22

Foto: Warner Music Polska

Rzeczpospolita: Bluzg i hejt to coraz częstsza forma reakcji, zwłaszcza w internecie, na poczynania osób publicznych, w tym artystów. Słuchając nowej płyty „Karabin", można odnieść wrażenie, że po poprzedniej płycie „Jezus Maria Peszek" było tego wiele.

Maria Peszek: Zdecydowanie tak. Był to jeden z głównych powodów rozmyślań nad nową płytą i o czym ma być. Zresztą, „Jezus Maria Peszek" wywołała burzę nie tylko w internecie, ale i w oficjalnych mediach. Na początku mnie to zdziwiło, potem pojawił się typowy ludzki ból. W końcu doszłam do wniosku, że napady agresji, z jakimi się spotykam, stały się immanentną częścią mojego pisania wyrazistych piosenek o Polsce. Oczywiście, wciąż zadziwia mnie skala nienawiści, a także zastanawia, skąd się bierze.

A jak jest w innych krajach? Badała pani tę sprawę.

Hejt w internecie nie jest tylko polską specyfiką. Polską specyfiką są jednak klasyczne już określenia, które w innych państwach wcale nie kojarzą się z epitetami, tylko pozostają neutralnymi określeniami grup narodowościowych bądź seksualnych preferencji. W Polsce semickie pochodzenie, nieheteroseksualna orientacja i komunistyczna przeszłość są kanwą obraźliwych zachowań. W Polsce każdą odmienność silnie się piętnuje i wyszydza. Nie znaczy to, że nasz kraj jest czarną dziurą we wszechświecie. Wydaje mi się, że na świecie generalnie dla nienawiści i negatywnych postaw zrobiło się więcej miejsca i przyzwolenia, a to jest niebezpieczne.

A czy napaści słowne dokonywane anonimowo w internecie przenoszą się już do realu i mają posmak kryminalny?

Myślę, że pod kryminalną sytuację podchodzi list z pogróżkami przesłany do domu. Część zwrotek w „Modern Holocaust" to są cytaty – prawdziwe teksty wypowiedziane pod moim adresem. Poza „żydowską kurewną", która jest moją licentia poetica. Zdarzyło mi się też, że po koncercie w Bydgoszczy na naszym busie było napisane „Maria Jude", co ilustrowała gwiazda Syjonu. Teraz zaś po premierze singla „Karabin" zdarzyły się rzeczy, których wcześniej nie było: telefony z pogróżkami. Dzwoniono na telefon komórkowy menedżera, który jest moim życiowym partnerem. Tego jeszcze nie przerabialiśmy. To nowy rozdział.

Może jednak warto to zgłosić na policję.

A może trzeba takie zachowania ignorować, bo zwracanie na nie uwagi jest równoznaczne z uznawaniem ich za część społecznej debaty. Może jak ktoś się wybluzga, zrobi mu się lżej i się uspokoi? Ja na pewno nie schowam głowy w piasek i dalej będę pisała o tym, co mnie niepokoi, bo jestem typem artystki, która zabiera się do czegoś tylko wtedy, kiedy musi to zrobić. To jest nakaz serca, a nie żadna strategia. Podjęłam temat nienawiści, bo nie mogłam milczeć.

Słuchając płyty, miałem wrażenie, że poza obserwacjami natury ogólnej czerpała pani tematy z rzeczywistości. Takie wrażenie robią piosenki o samobójstwie lesbijek, o wdowie po żołnierzu i samotnym ojcu, który szuka mamy dla swojej córeczki.

Historia o dwóch lesbijkach to historia prawdziwa. O samobójstwie dwóch dziewczyn dowiedziałam się z programu telewizyjnego. Potem zadzwoniłam do osoby, która zajmuje się zwalczaniem homofobii, i ona opowiedziała mi wszystko ze wstrząsającymi szczegółami. Para dziewczyn nietolerowana przez najbliższe otoczenie zdecydowała się na ostateczność. „Samotny tata" też jest zaczerpnięty z życia. W parku przeczytałam ogłoszenie napisane na zwykłej kartce z dołączonym adresem e-mailowym. Kilka tygodni później zobaczyłam na tym samym słupie odzew, czyli dopisek „Nie jesteś sam", również z adresem e-mailowym. Może historia zakończyła się pozytywnie? „Żołnierzyka" zainspirowała fotografia z konkursu World Press Photo – portret 19-letniej wdowy, która rozpacza... Powiedzieć, że rozpaczała nad szczątkami, to powiedzieć za dużo. Z jej męża nie zostało prawie nic.

Poza obrazami agresji i nienawiści jest na nowej płycie kilka piosenek, które dają nadzieję.

Stało się coś niesamowitego. Nagrywanie tej płyty, w przeciwieństwie do poprzedniej, było niezwykle oczyszczające. Teraz patrzę na świat z ciekawością. Mój niepokój nie jest pozbawiony nadziei. A jeśli tak, to może ból ludzi, który wyraża się również przez agresję, okaże się oczyszczający dla nich i przyczyni do powstania czegoś nowego i dobrego? Nie ma w tym myśleniu nic sprzecznego. Przemoc i wojna są beznadziejne. Nie dają żadnego wyjścia. Wierzę w to, że ludzie się opamiętają. Że się opamiętamy. Tylko od nas zależy, co zrobimy z naszą nienawiścią, bo wolność i odpowiedzialność to dla mnie jedno.

A czy na pani koncerty przychodzą osoby o poglądach, z którymi się pani nie zgadza?

Myślę, że na Przystanku Woodstock, gdzie śpiewałam dla 400 tysięcy, moich fanów była grupka. Miałam wrażenie, że ten koncert był bitwą, w której pomogła mi muzyka, mająca totalną moc.

Miała pani okazję stanąć twarzą w twarz z myślącymi inaczej niż pani?

Dialog trwa. Miałam bardzo ciekawe spotkania z księżmi. Kościół nie jest jednolity, wyłącznie konserwatywny i nietolerancyjny. Miałam szczęście spotkać bardzo mądrych, otwartych ludzi Kościoła, i to zawsze była ich inicjatywa. Byli ciekawi mojego ateizmu, bardzo imponował mi ich szacunek dla mnie. Cieszyła mnie możliwość rozmowy. Mniej przyjemna rozmowa zdarzyła się na weselu, latem, na Mazurach, kiedy została już spożyta większa ilość alkoholu. Najpierw traktowano mnie jak znaną osobę, potem zaczęły się brutalne zaczepki słowne.

Co było dalej?

Wywiązała się długa rozmowa, podczas której byłam sama przeciwko wszystkim. Ludzi rozsierdza u mnie programowy brak potomstwa, a najbardziej brutalne w atakach są kobiety. Drażliwe są też kwestie religijne. Mam świadomość, że agresja rodzi agresję, dlatego staram się pisać w sposób przemyślany. Nie kryję antyklerykalnych poglądów, jednak nie chcę nikogo zranić. Moi rozmówcy sądzili inaczej. Dokonaliśmy wtedy rozbioru piosenki „Pan nie jest moim pasterzem" i udało mi się udowodnić, że nie kierowała mną agresja. Na koniec uścisnęliśmy sobie dłonie. A rano razem zasiedliśmy do śniadania i mogliśmy sobie spojrzeć w oczy.

Kultura
Łazienki Królewskie w Warszawie: długa majówka
Kultura
Perły architektury przejdą modernizację
Kultura
Afera STOART: czy Ministerstwo Kultury zablokowało skierowanie sprawy do CBA?
Kultura
Cannes 2025. W izraelskim bombardowaniu zginęła bohaterka filmu o Gazie
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Kultura
„Drogi do Jerozolimy”. Wystawa w Muzeum Narodowym w Warszawie
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne