Tom Waits, który swoją karierę zaczynał od koncertów w barach, a nawet w podłych budach niegodnych tej nazwy, ma w swoim dorobku wiele nagrań, które ukazały się do tej pory tylko w nielegalnych wersjach znanych bootlegami.
Każdy z artystów patrzy na takie własne nagrania niechętnym wzrokiem. Z dwóch powodów: prezentują czasami niedoskonałe wersje piosenek – w złym stanie technicznym, a zyski trafiają do muzycznych piratów. Z czasem jednak bootlegi stają się dokumentem wczesnych lat kariery bądź przełomowych wydarzeń. Wtedy artyści autoryzują to, co się im kiedyś nie podobało. Zwłaszcza wtedy, gdy nie mają w perspektywie nowych nagrań, a wytwornie domagają się ich jak najszybciej.
„Warm Beer and Cold Women" należy do najsłynniejszych bootlegów Waitsa i stanowi kompilację różnych występów z okresu albumu „Nighthawks at the Diner" z 1975 roku – trzeciego w jego oficjalnej dyskografii. Przypadł on na czas wielkiej transformacji Waitsa, który z jazzującego bluesmana o czystym – stosunkowo czystym – głosie wykreował sceniczną postać obieżyświata, kloszarda, błazna i gawędziarza z pubu.
Wzorował się na nieżyjącym już idolu końca lat 60. noszącym pseudonim Captain Beefheart. Zaczerpnął od niego chropowaty głos, który pozwalał śpiewać frazy w rodzaju, że „fortepian był pijany, nie ja".
Mniej więcej od połowy lat 70. ballady Waitsa zaludniły się tyle barwnymi, ile podejrzanymi personami, wśród których są nocne marki, pijanice, kobiety lekkich obyczajów, a także marynarze z portowej knajpy. A Waits stał się kimś w rodzaju dzisiejszych gwiazd stand-upu. Nie zdegradował swojej muzyki, lecz wspiął się na poziom najwybitniejszych bitników, podążając śladami Jacka Kerouaca i Charlesa Bukowskiego.