Reklama

Nowa płyta kanadyjskiej grupy Billy Talent

Piąty album kanadyjskiej grupy Billy Talent przynosi dużą dawkę przebojowego rocka. Jest w tych piosenkach ogromna witalność.

Aktualizacja: 22.08.2016 18:52 Publikacja: 22.08.2016 17:53

Billy Talent: "Afraid Of Heights", Warner Music CD, 2016

Billy Talent: "Afraid Of Heights", Warner Music CD, 2016

Foto: materiały prasowe

Ten znakomicie radzący sobie zespół założyli koledzy ze szkoły. W show-biznesie to dziś wyjątkowa sytuacja, ale trzeba wspomnieć, że szkoła mieściła się na przemysłowych przedmieściach w Mississauga koło Ontario, gdzie niewiele poza graniem muzyki było do roboty. „Afraid of Heights" to piąta płyta grupy pod obecną nazwą. Muzycy grali bowiem wcześniej jako Pezz.

– Nazwa Billy Talent pochodzi z filmu „Hard Core Logo", który opowiada o zespole z lat 70. Spotyka się on po 20 latach i rusza w trasę koncertową – powiedział gitarzysta Ian D'Sa w jednym z wywiadów. – Uznaliśmy, że to dobra nazwa, ponieważ jest arogancka, zarozumiała, więc zwraca uwagę. My, w żadnym wypadku, nie jesteśmy aroganccy, ale nazwa się wyróżnia, więc jest dobra.

Billy Talent gra świetną, niezwykle przebojową, a jednocześnie rasową, postpunkową muzykę i ma w szeregach dwóch muzyków, których korzenie wywodzą się z Polski: Benjamina Kowalewicza, śpiewającego perkusistę, który, by bardziej skoncentrować się na partiach wokalnych, ustąpił miejsca za bębnami Aaronowi Solowoniukowi. Ojciec Aarona urodził się na Ukrainie, ale dziadkowie zdążyli być obywatelami II Rzeczypospolitej.

Aaron w 2006 roku poinformował fanów, że zdiagnozowano u niego stwardnienie rozsiane. Napisał o zmaganiach z chorobą piosenkę „This Is How It Goes". Wraz z innymi kanadyjskimi zespołami brał udział w koncercie w Toronto, którego celem była zbiórka pieniędzy na walkę z chorobą. Niestety, najnowszy album jest pierwszym, w którego nagraniu z powodu pogorszenia się stanu zdrowia nie wziął udziału. Zastąpił go Jordan Hastings z zespołu Alexisonfire.

Zapisem przełomowego okresu działalności zespołu jest wydane w 2007 roku DVD „666", stanowiące zapis koncertów – m. in. w londyńskim Brixton Academy i na niemieckim festiwalu Rock Am Ring.

Reklama
Reklama

Następną płytę „Billy Talent III" zespół nagrał pod kierunkiem Brendana O'Briena, który pomagał osiągnąć właściwe brzmienie takim zespołom jak Red Hot Chilli Peppers, Soundgarden czy Rage Against The Machine.

– Wiele osób sądziło, że Billy to nasz wokalista Ben, ale teraz jest już lepiej – komentuje Ian D'Sa. – Może robimy się bardziej znani i ludzie nabierają świadomości, że w zespole nie ma żadnego Billy'ego?

Najnowsza płyta ma wszelkie zalety postpunkowego grania. Jak zwykle zwraca uwagę charakterystyczny głos Bena Kowalewicza, przypominający timbre Bruce'a Dickinsona. Całość jest dynamiczna, ale wśród nowych kompozycji są bardziej liryczne utwory, jak choćby „Horses & Chariots" z melancholijną partią pianina. „Leave Them All Behind" znakomicie wpisuje się w postpunkową falę.

Ian D'Sa świetnie wypada w gitarowych podkładach i w partiach solowych. Zaznacza to już w pierwszej kompozycji „Big Red Gun", piętnującej dzisiejszą falę przemocy. Znakomitym antidotum na wszelkie lęki jest piosenka tytułowa. Przekonuje, że razem można więcej. Także zwalczyć strach.

Kultura
Tajemniczy Pietras oszukał nowojorską Metropolitan na 15 mln dolarów
Kultura
1 procent od smartfona dla twórców, wykonawców i producentów
Patronat Rzeczpospolitej
„Biały Kruk” – trwa nabór do konkursu dla dziennikarzy mediów lokalnych
Kultura
Unikatowa kolekcja oraz sposoby jej widzenia
Patronat Rzeczpospolitej
Trwa nabór do konkursu Dobry Wzór 2025
Reklama
Reklama