W polskich rozgłośniach króluje właśnie kolejna, tym razem niezwykle spokojna, piosenka Kings of Leon „Reverend", której w serwisie Spotify wysłuchano już blisko 50 mln razy. W piątek po godzinie 21 na Torze Służewieckim w Warszawie będzie można jej i innych nowych przebojów – „Waste A Moment" i „Find Me" – posłuchać na żywo.
To właśnie Kings of Leon będzie największą gwiazdą tegorocznego największego warszawskiego festiwalu. Grupa ma już na koncie siedem albumów, które rozeszły się w 20 mln egzemplarzach. Amerykański kwartet przyjedzie na Warsaw Orange Festival, promując zeszłoroczny album „WALLS". To akronim słów „We Are Like Love Songs". Album debiutował w Stanach Zjednoczonych na pierwszym miejscu listy przebojów „Billboardu", sprzedając się w pierwszym tygodniu w 78 tys. egzemplarzy. Tylko 10 tys. płyt rozeszło się w postaci cyfrowej, ponieważ najwierniejsi fani wciąż chcą mieć piosenki w tradycyjnie wydanej postaci na krążku.
– Pomogła nam krótka przerwa, inaczej podczas naszych dyskusji w ruch idą pięści – mówił Nathan Followill, jeden z braci, w wywiadzie dla „Rolling Stone". – Na szczęście teraz szczerość nam nie przeszkodziła. Oczywiście to Celeb napisał większość tekstów, ale po raz pierwszy w znaczący sposób pomagaliśmy mu. Można powiedzieć, że tworzyliśmy piosenki rodzinnie.
Po raz pierwszy grupa pracowała z producentem znanym z nagrań Florence and the Machine Markusem Dravsem.
Przed Kings of Leon wystąpią Years & Years. Debiutowali albumem „Communion", który ukazał się latem 2015 roku i zadebiutował na pierwszym miejscu UK Top 40. Był doskonałą mieszanką popu, r&b i elektroniki, ale podanej w odświeżający sposób. Polscy fani kupili 20 tys. egzemplarzy albumu i zagwarantowali mu platynową nagrodę. W zeszłym roku Years & Years nagrali kolejny hit – „Meteorite" do filmu „Bridget Jones's Baby". Zagrają po raz pierwszy w Polsce. Wcześniej zobaczymy Kodaline, jeden z najważniejszych nowych zespołów irlandzkich.