„Bulwar Zachodzącego Słońca": Wejście gwiazdy

Broadwayowski szlagier „Bulwar Zachodzącego Słońca" zaprezentuje w sobotę bydgoska Opera Nova.

Aktualizacja: 15.09.2021 22:17 Publikacja: 15.09.2021 18:51

„Bulwar Zachodzącego Słońca” to legenda musicalu – zobaczymy ją w Operze Novej w Bydgoszczy

„Bulwar Zachodzącego Słońca” to legenda musicalu – zobaczymy ją w Operze Novej w Bydgoszczy

Foto: wizualizacja scenografii Mariusza Napierały

„Bulwar Zachodzącego Słońca" Billy'ego Wildera to legenda kina, a spektakl – musicalu.

– To jest żywy klasyk, jeden z najważniejszych tytułów w literaturze musicalowej i jeden z najbardziej udanych Andrew Lloyda Webbera, który cieszy się opinią światowego króla musicalu – podkreśla Jacek Mikołajczyk, reżyser.

– Próbujemy zrobić kino na żywo – mówi Jarosław Staniek, choreograf. – Główne wyzwanie polega na tym, że w czasie, o którym opowiadamy, wszyscy inaczej niż dziś się poruszali, gestykulowali. Zwłaszcza w Hollywood. Tam nie można było wejść w normalny sposób. Trzeba było wejść, jak na gwiazdę przystało.

– Żeby zobrazować naszą pracę, powiem, że dla kobiet w Hollywood nieodłącznym elementem przepychu garderoby były lisy, w wielu postaciach. Dziś czasy są inne, dlatego starałam się pokazać przepych, nie używając skóry zwierząt – ujawniła autorka kostiumów Ilona Binarsch.

Kabriolet retro

W filmie Wildera główną rolę zagrała Gloria Swanson, w musicalu Glenn Close. W Bydgoszczy zobaczymy m.in. Jolantę Litwin-Sarzyńską, aktorkę warszawskiej Syreny, znaną ze spektakli Jerzego Gruzy, Wojciecha Kępczyńskiego, Jacka Mikołajczyka.

– Sławne poprzedniczki trochę paraliżują, na pewno inspirują, ale przede wszystkim mobilizują – mówi Jolanta Litwin-Sarzyńska. – Zmierzyć się z legendami i nie polec – któż o tym nie marzy? A jeśli uda się dodać coś od siebie, wzbogacić kreację o własne doświadczenia, to jest prawdziwa frajda. W jednym z wywiadów reżyser spektaklu Jacek Mikołajczyk powiedział, że „urodziłam się do tej roli". To miłe i coś w tym jest. Przyznam, że o zagraniu w „Sunset Boulevard" marzyłam, od kiedy tylko po raz pierwszy usłyszałam te songi. To było ze 20 lat temu. I w sumie dobrze się stało, że musiałam czekać na swą szansę dwie dekady. Wtedy byłam do tej roli po prostu za młoda. I metrykalnie, i emocjonalnie. Teraz jestem „kobietą po przejściach" i mogę lepiej wczuć się w dramat mojej bohaterki.

Bohaterką jest aktorka niemego kina. Marzyła o napisaniu scenariusza, w czym ma jej pomóc chroniący się w jej posiadłości scenarzysta.

– Norma, czyli bohaterka którą gram, wydawać się może postacią kompletnie nie przystającą do dzisiejszych czasów. Jakaś diwa, nadto z niemego kina. Ale to tylko kostium, scenografia. Zarówno film, jak i musical opowiadają o sprawach uniwersalnych: miłości, marzeniach, nadziei, rozczarowaniu. O wierze, która potrafi stłumić zdrowy rozsądek. I tym, że zawsze, niezależnie od wieku, społecznego statusu czy osobistych doświadczeń, marzymy o bliskości innej osoby.

Na scenie Opery Novej można się spodziewać hollywoodzkiego przepychu z kabrioletem retro.

Wielka Janis

Bydgoska premiera opowiada o sławie, jej przemijalności, ale także o tym, że artysta po słabszym okresie zawsze może walczyć o powrót na szczyt. Jolanta Litwin-Sarzyńska, która pracowała wcześniej w Gdyńskim Teatrze Muzycznym, Teatrze im. Kochanowskiego w Radomiu, a teraz w Syrenie, podkreśla, że musical jest szczególnie trudnym gatunkiem, wymaga sprawnego łączenia gry aktorskiej, zdolności wokalnych i tanecznych na najwyższym poziomie.

– Bez któregokolwiek z tych elementów nie ma szans na dobre role – mówi odtwórczyni roli Normy. Tym większe znaczenie mają mistrzowie: – Jednym z pierwszych, który wprowadzał mnie w świat teatru i musicalu, jeszcze w Gdyni, był Jerzy Gruza. I na kolejne dekady pozostał moim niezrównanym nauczycielem zawodu. Mam też wielką satysfakcję, że zagrałam w ostatniej jego produkcji, w filmie „Dariusz", który premierę miał tuż przed jego śmiercią.

Gdy w teatrze dramatycznym wciąż trwa dyskusja o wyrównywaniu szans dla aktorek i reżyserek, musical jest miejscem szczególnym.

– W kanonie światowego musicalu jest wiele ról napisanych dla młodych aktorek, bo to one się zakochują i mają przeróżne inne życiowe perypetie – mówi aktorka. – Do pewnego momentu można nieco „oszukiwać" publiczność, makijaż i światła sceniczne wiele potrafią. Ale co dalej? Rola Normy jest jedną z nielicznych, a w wielkim repertuarze musicalowym bodaj jedyną, na którą aktorska młodzież nie ma żadnych szans. Dla musicalowej aktorki, za jaką się uważam, jest jak Oscar za całokształt twórczości.

A gdy telefon nie dzwoni, warto wziąć sprawy we własne ręce. Tak było, gdy Jolanta Litwin-Sarzyńska zdecydowała się na monodram z wymagającym repertuarem Janis Joplin.

– Sama go wymyśliłam i mimo trudności zrealizowałam. Objechałem z nim całą Polskę, występowałam na najlepszych scenach teatralnych, mam w szufladzie pękatą teczkę z wyśmienitymi recenzjami i pamięć o wspaniałych reakcjach publiczności. I choć grałam już w wielu musicalach, to uważam, że nic lepszego mi się w życiu zawodowym nie zdarzyło. No, a teraz pojawiła się Norma.

W tej roli w Operze Novej zobaczymy także Katarzynę Nowak-Stańczyk i Anitę Steciuk.

„Bulwar Zachodzącego Słońca" Billy'ego Wildera to legenda kina, a spektakl – musicalu.

– To jest żywy klasyk, jeden z najważniejszych tytułów w literaturze musicalowej i jeden z najbardziej udanych Andrew Lloyda Webbera, który cieszy się opinią światowego króla musicalu – podkreśla Jacek Mikołajczyk, reżyser.

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kultura
Decyzje Bartłomieja Sienkiewicza: dymisja i eurowybory
Kultura
Odnowiony Pałac Rzeczypospolitej zaprezentuje zbiory Biblioteki Narodowej
Kultura
60. Biennale Sztuki w Wenecji: Złoty Lew dla Australii
Kultura
Biblioteka Narodowa zakończyła modernizację Pałacu Rzeczypospolitej
Kultura
Muzeum Narodowe w Krakowie otwiera jutro wystawę „Złote runo – sztuka Gruzji”