Prawie wszystkie współczesne filmy przyrodnicze niosą apele wzywające do ochrony dzikiej natury. Świat roślin i zwierząt kurczy się z powodu ekspansji człowieka – to fakt. Ale dzięki badaczom walczącym o jego zachowanie możemy być dziś bliżej rzadkich gatunków niż kiedykolwiek w przeszłości. Kamery towarzyszą ekologom w najdzikszych zakątkach świata i rejestrują żyjące na wolności zwierzęta. Nie tylko pokazują ich zwyczaje, ale śledzą niemal każdy krok.
W nowym, brytyjskim serialu dokumentalnym, którego emisję rozpoczyna Jedynka, jest podobnie. Filmowcy podążają za grupą naukowców, członków projektu „Na ratunek słoniom” pracujących w rezerwacie Samburu w północnej Kenii. Tam żyje jedna z najważniejszych w Afryce populacji dzikich słoni. Naukowcy dzięki wsparciu nowoczesnej techniki badają trasy wędrówek zwierząt, by móc chronić je przed niebezpieczeństwami.
Świetne zbliżenia oraz zapierające dech w piersiach krajobrazy sprawiają, że nie ruszając się z fotela, możemy poczuć atmosferę afrykańskiej sawanny. A słonie wydają się bliższe i prawdziwsze niż te oglądane w zoo.
Poza szczytną ideą oraz znakomitymi zdjęciami atutem serii jest także skupiający uwagę sposób narracji. Film ma kilku głównych bohaterów, a na ekranie przeplatają się losy dwóch rodzin słoni. Pierwsza, zwana rodziną Trąb Powietrznych, liczy 18 osobników. Na czele stoi samica Harmattan, która właśnie urodziła małą Bryzę. Słoniątko stawia pierwsze nieporadne kroki, z czasem zaczyna brykać i rozrabiać. Stopniowo uczy się też wykorzystywać możliwości trąby – to trudne zadanie, bo w ruch wprawia ją 40 tysięcy mięśni.
W drugiej rodzinie nazwanej przez badaczy Królewską prym wiedzie samica Anastasia. Ale uwagę filmowców skupia młody samiec, który poważnie zranił się w nogę. Nie może nadążyć za stadem, wyraźnie zostaje w tyle. Matka postanawia zaczekać na niego. Wie, że bez jej pomocy mały nie ma szans. Silne więzi łączące stado to jedna z cech wyróżniających słonie spośród innych zwierząt. Ogromne ssaki bardzo troszczą się o swoich bliskich i kompanów. Gdy umiera członek rodziny, pozostali gromadzą się wokół jego ciała. Przyrodnicy są pewni, że słonie odczuwają różne emocje, w czym przypominają ludzi. Niektórzy podejrzewają nawet, że to zwierzęta świadome własnej śmiertelności.