W sobotę po raz czwarty zostaną wręczone aFrykasy Roku, nagrody przyznawane osobom ze świata mediów, kultury i nauki, które działają na rzecz dialogu polsko-afrykańskiego i promują Afrykę w Polsce. Wśród wyróżnionych jest szef działu zagranicznego „Rzeczpospolitej" Jerzy Haszczyński, nagrodzony za książkę „Mój brat obalił dyktatora", w której opisuje przemiany, jakie dokonały się w ostatnich latach w Afryce Północnej.
aFrykasy trafią również do Anny Śmigulec - za artykuł "Jeśli nie Murzyn, to kto?", opublikowany na łamach „Dużego Formatu", Adama Rybińskiego - etnologa, od lat zajmującego się badaniem Tuaregów, Sylwestra Kozery - założyciela Kapeli Czerniakowskiej, Grupy Teatralnej Warszawiaki, która podtrzymuje afrykańsko-polski dialog w duchu "Cafe Pod Minogą", oraz młodszego inspektora Krzysztofa Łaszkiewicza, pełnomocnika komendanta głównego policji ds. ochrony praw człowieka. Słowo aFrykasy pochodzi od nazwy imprez muzycznych zainicjowanych przez dj Grajka Krawca. Pierwsza z nich odbyła się cztery lata temu w warszawskiej Mandali.
Wizerunek Afryki
Nagrody przyznaje fundacja „Afryka Inaczej", której celem jest zmiana stereotypowego wizerunku kontynentu i Afrykanów, zwrócenie uwagi na jego kulturowe zróżnicowanie. Założycielem fundacji jest pochodzący z Senegalu Mamadou Diouf. Do Polski przyjechał na studia we wrześniu 1983 r. W tym czasie do naszego kraju mieli wstęp głównie dyplomaci i studenci. Zdecydował się zostać i obecnie jest polskim obywatelem. Od lat angażuje się społecznie, uczestniczy w projektach kulturalnych i edukacyjnych zmieniających postrzeganie Afryki i Afrykanów przez Polaków. Jego zdaniem utrwalane przez lata stereotypy zrodziły m.in. rasizm. - Zauważyłem, że do upadku komunizmu pojęcie o Afryce było kształtowane przede wszystkim przez autorów dwóch dzieł – „W pustymi i w puszczy" Henryka Sienkiewicza i „Murzynka Bambo" Juliana Tuwima – opowiada „Rz" Mamadou Diouf. Stworzony w ten sposób wizerunek był krzywdzący i nieprawdziwy.
Postanowił to zmienić, pomógł mu w tym jego talent muzyczny. Zaczął od didżejowania, puszczał afrykańskie płyty w klubie Hybrydy, w tym czasie pierwszy w historii polski dziennikarz specjalizujący się w muzyce świata Włodzimierz Kleszcz prowadził swoją audycję Polskim Radiu. Później Mamadou miał swój program w legendarnym Radiu Jazz. Dzięki "world music" otworzył polskim słuchaczom okno na nowe terytoria. Afrykańscy muzycy są niewątpliwie pierwszymi ambasadorami swoich krajów na świecie. Dzięki twórczości Fely Kuti, Salifa Keity czy Youssou'n'Doura rośnie wiedza o Nigerii, Mali czy Senegalu.
Mamadou Diouf był również jednym z pierwszych afrykańskich artystów występujących na polskiej estradzie. Zauważyły go gwiazdy rodzimej sceny, zaczął współpracować m.in. z VooVoo. Po 1989 r. zmieniała się Polska oraz podejście ludzi do innych kultur. Coraz więcej Afrykanów zaczęło przyjeżdżać do pracy, nie mogąc przebić się na Zachód, szukali jej często na Stadionie Dziesięciolecia w Warszawie. Był on wyjątkowym tyglem kulturowym w tej części Europy, zamkniętym na rzecz piłki nożnej. Utraciliśmy w ten sposób widoczne na zewnątrz wielokulturowe centrum, będące żywym przykładem polskiej demokracji.