Podwójne życie przebojów

W karnawale lubimy się bawić przy muzycznych hitach. Ale czy wiemy, czego słuchamy? Bo ani „Hound Dog” nie jest piosenką Elvisa, ani „Respect” – Arethy Franklin.

Aktualizacja: 24.05.2023 21:16 Publikacja: 11.01.2008 23:07

Podwójne życie przebojów

Foto: AP

W 1988 r. Tina Turner spełniła swoje marzenie – na jej koncert w Rio przyszło aż 180 tysięcy osób. Tłum odpowiadał wrzaskiem już na pierwsze takty „Let’s Stay Together”. Tym utworem Turner wróciła na listy przebojów po latach całkowitego zapomnienia. Co czuł wówczas szerzej nieznany Al Green, soulowy muzyk, który tę piosenkę napisał i nagrał w 1972 r.?

Oryginał stał się hitem, ale tylko w zestawieniach soul i r&b w USA. Tymczasem Turner nadała utworowi dramatyczny wyraz, bo po pełnym przemocy związku śpiewem deklarowała miłość „w dobrych i złych czasach”. Jej wersja była dla wielu, głównie białych, słuchaczy pierwszym kontaktem z tą piosenką.

Dwie dekady wcześniej podobną sensację wywołała Aretha Franklin. – Ta dziewczyna ukradła mi piosenkę! – żartował soulowy mistrz Otis Redding, ale nigdy nie miał jej za złe, że zmieniła jego „Respect” w feministyczny manifest. W oryginale to mężczyzna domagał się szacunku od kobiety. Sukces Franklin polegał nie tylko na wspaniałej reinterpretacji kompozycji Reddinga, ale i wyniesieniu jej z „czarnych” list do rangi popowego przeboju.

W latach 50. i 60. wielu kompozytorów bluesa i soulu pozostawało w cieniu, dla szerokiej publiczności ich utwory śpiewali biali. Tak Elvis Presley wywołał rockandrollowe trzęsienie ziemi.

Czy nazywalibyśmy go Królem, gdyby nie „Hound Dog”, „Blue Suede Shoes” i „Don’t Be Cruel”? Wszystkie te utwory dowodzą jego muzycznego geniuszu, tyle że w oryginale... wykonywał je ktoś inny.

Choćby Willie „Big Mama” Thornton, wyemancypowana dama rhythm and bluesa. W oryginale jej „Hound Dog” brzmiał jak hymn kobiecej dumy. Natomiast wersja Elvisa była pełną seksapilu zabawą w szalonym tempie. Z cudzego repertuaru Presley wziął też m.in. „Don’t Be Cruel”, „All Shook Up” i „Return to Sender”. Te piosenki napisał Otis Blackwell, bezskutecznie próbujący solowej kariery.

Pech prześladował również znakomitego białoskórego gitarzystę Carla Perkinsa. Jechał właśnie do telewizyjnego studia, by wykonać na żywo swój utwór „Blue Suede Shoes”. Miał wypadek. Kilka dni później, leżąc w szpitalu, oglądał, jak nagrywający w tej samej wytwórni Elvis przywłaszcza sobie opowieść o butach z błękitnego zamszu. Historia Perkinsa pokazuje, że w tamtych czasach różnica między coverem a kradzieżą utworu praktycznie nie istniała. Przyczyną była nie tylko segregacja rasowa, ale także nieposzanowanie praw autorskich w ogóle.

Nina Simone przyszła kiedyś z nożem na spotkanie z szefami wytwórni i domagała się zwrotu tantiem za jej utwory wykonywane przez innych muzyków. Bluesman Willie Dixon załatwił sprawę skuteczniej – poszedł do sądu i wygrał proces z Led Zeppelin. A stawką był kamień milowy rocka – „Whole Lotta

Love”, w dużej mierze oparta na kompozycji Dixona. Dziś jako jej autorzy występują i Dixon, i członkowie Led Zeppelin, bo jego pierwotną wersję znacznie wzbogacili. Przypadek „Whole Lotta Love” był zwiastunem popularnego dziś samplingu, czyli tworzenia nowych kompozycji na podstawie fragmentów istniejących. Granicę między nowatorskim wykorzystaniem czyjegoś dorobku a przypomnieniem cudzej piosenki w sferze prawa wyznacza liczba taktów, które można od innego artysty legalnie pożyczyć.

W codziennym życiu tę granicę uchwycić trudniej. Wielu hiphopowych muzyków traktuje sampling jak błyskotliwą grę cytatów, ale są i tacy jak Diddy, który wyszedł z cienia dzięki przeróbkom utworów The Po-lice („Every Breath You Take”) i Led Zeppelin („Come with Me”) – bliżej im do pospolitych coverów niż autorskich interpretacji.

Tych ostatnich w popie nie brakuje. Nawet największe gwiazdy zawdzięczają innym znakomitym muzykom to, że wpisali ich kompozycje w kanon evergreenów. W połowie lat 90. Whitney Houston wydobyła „I Will Always Love You” z getta country. Piosenkę napisała w 1974 r. Dolly Parton, ale dopiero 20 lat później wokalizy Houston utrwaliły ją jako najpopularniejszą miłosną deklarację dekady. Guns N’ Roses zmienili folkową „Knockin’ on Heaven’s Door” Boba Dylana w niezapomniany przebój. A jego „All Along the Watchtower” znalazła się na liście najważniejszych utworów „Rolling Stone’a” dzięki wykonaniu Jimiego Hendriksa. Dylan oficjalnie chwalił wersję kolegi.

Nie wypadało też Beatlesom nie pochwalić Joe Cockera, choć gdyby nie kompozycja duetu McCartney – Lennon, pewnie byśmy o tym wokaliście nie usłyszeli. Śpiewał „A Little Help from My Friends” w małych angielskich klubach, aż w 1969 r. wstrząsnął festiwalem Woodstock. Natomiast Prince nie krył irytacji, gdy Sinead O’Connor zmieniła jego funkową „Nothing Compares 2 U” w poruszający song o utraconej miłości i swój wielki przebój.

Można więc powiedzieć, że w muzyce wszystko już było. Albo traktować ją jak intrygujący świat, w którym nieraz uczeń przerasta mistrza.

Elvis wywołał muzyczne trzęsienie ziemi, reinterpretując utwory czarnych bluesmanów

Najsłynniejsze nowe wersje znanych utworów

Hallelujah

Jeff Buckley – pierwotnie Leonard Cohen

Papa Was a Rollin’ Stone

George Michael – pierw. The Temptations

Something Stupid

Robbie Williams i Nicole Kidman – pierw. Frank i Nancy Sinatra

(You Make Me Feel Like A) Natural Woman

Aretha Franklin – pierw. Carole King

Whiskey in the Jar

Metallica – pierw. ludowa piosenka irlandzka

I Shot the Sheriff

Eric Clapton – pierw. Bob Marley

My Girl

The Temptations – pierw. Smokey Robinson & The Miracles

My Favorite Things

John Coltrane – pierw. Rogers & Hammerstein

Always on My Mind

Pet Shop Boys – pierw. Elvis Presley

Crossroads

Cream – pierw. Robert Johnson

W 1988 r. Tina Turner spełniła swoje marzenie – na jej koncert w Rio przyszło aż 180 tysięcy osób. Tłum odpowiadał wrzaskiem już na pierwsze takty „Let’s Stay Together”. Tym utworem Turner wróciła na listy przebojów po latach całkowitego zapomnienia. Co czuł wówczas szerzej nieznany Al Green, soulowy muzyk, który tę piosenkę napisał i nagrał w 1972 r.?

Oryginał stał się hitem, ale tylko w zestawieniach soul i r&b w USA. Tymczasem Turner nadała utworowi dramatyczny wyraz, bo po pełnym przemocy związku śpiewem deklarowała miłość „w dobrych i złych czasach”. Jej wersja była dla wielu, głównie białych, słuchaczy pierwszym kontaktem z tą piosenką.

Pozostało 87% artykułu
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Muzeum otwarte - muzeum zamknięte, czyli trudne życie MSN
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Program kulturalny polskiej prezydencji w Radzie UE 2025
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Laury dla laureatek Nobla