Reklama
Rozwiń
Reklama

Jazzowa podróż

Płyta „Day Trip” tria amerykańskiego gitarzysty Pata Metheny’ego jest pomostem między jego najambitniejszymi projektami a popularną Pat Metheny Group

Publikacja: 23.01.2008 00:01

To majstersztyk improwizacji trzech wybitnych instrumentalistów: Metheny’ego, kontrabasisty Christiana McBride’a i perkusisty Antonio Sancheza. Mogliśmy podziwiać ich na żywo podczas festiwalu Warsaw Summer Jazz Days w 2005 roku. Wystąpią na nim ponownie w pierwszych dniach lipca, podczas swego światowego tournée.

To nie jest pierwsze znaczące trio, w którym zagrał amerykański gitarzysta. W latach 1999 – 2000 występował z basistą Larrym Grenadierem i perkusistą Billem Stewartem. Nagrał z nimi dwa świetne albumy, które dziś można określić jako wstęp do dalszych poszukiwań idealnego zespołu. Bo Metheny chce grać coraz lepiej, precyzyjniej i bardziej przystępnie wyrażać swoje myśli i uczucia. A najlepszym dopingiem do pracy są towarzyszący mu wybitni muzycy. Było to słychać także na koncertach Pat Metheny Group, w której Sanchez jest kluczowym muzykiem. Basista McBride jest z kolei jednym z najlepszych na świecie. Przedstawiciel pokolenia „młodych lwów”, które debiutowało na początku lat 90., zdobył już duże doświadczenie, a przy tym nie stracił zadziorności stawiającej każdego solistę w stanie najwyższej gotowości.

Między muzykami jest jeszcze coś więcej niż tylko wzajemny respekt: lubią ze sobą grać. Słychać to już w pierwszym utworze „Son of Thirteen”, bardzo radosnym, jakby przyjaciele spotkali się po latach i mieli sobie dużo do powiedzenia. W rzeczywistości nie widzieli się kilka tygodni, kiedy po światowej trasie koncertowej, w październiku 2005 r. Metheny skrzyknął kolegów na sesję nagraniową w nowojorskim studiu Manhattan Right Track.

– Zrobiliśmy to inaczej niż zwykle, gdy nagrywa się album i potem wyrusza z nim w trasę – mówi Pat Metheny o nowej płycie. – Najpierw koncertowaliśmy przez cztery czy pięć lat, by dopiero potem wejść do studia. Byliśmy pełni zapału i wszystko było gotowe w ciągu jednego dnia, stąd tytuł płyty „Day Trip” jest jak najbardziej odpowiedni. Nasza muzyka zabiera słuchacza w swego rodzaju podróż.

Podróż jest bardzo atrakcyjna, bo Metheny wybrał najlepsze nowe kompozycje o bardzo wyrazistym charakterze.

Reklama
Reklama

Podczas słuchania „Let’s Move” trudno usiedzieć na miejscu. Stopy mimowolnie próbują nadążyć za piekielnie szybkim tempem wybijanym przez Sancheza. Już od pierwszych taktów „Calvin Key’s” chce się pogwizdywać razem z gitarą Pata, natomiast słuchając nostalgicznego tematu „Is This America? (Katrina 2005)”, który Metheny gra na gitarze akustycznej, serce się ściska na myśl o losie mieszkańców Nowego Orleanu, w którym narodził się jazz. Z tej zadumy wyrwą słuchaczy mocne szarpnięcia strun kontrabasu McBride’a i potężne uderzenia w bębny Sancheza. Tak zaczyna się jeden z najciekawszych tematów „When We Were Free”.

Miłośnikom ballady polecam ujmującą melodię „Dreaming Trees”. Natomiast zwolennikom ostrzejszych akordów rockowy utwór „The Red One”, który Pat grał już kiedyś z gitarzystą Johnem Scofieldem.

Kiedy wybrzmiewają ostatnie akordy zamykającego album tytułowego tematu „Day Trip”, mam ochotę włączyć płytę od początku.

A najlepiej posłuchać tych trzech gigantów jazzowej improwizacji na żywo. – Każdego wieczoru czuję się tak, jakbym występował po raz pierwszy w życiu, i gram tak, jakbym już nigdy więcej miał nie zagrać – twierdzi Metheny. Czy to nie najlepsza rekomendacja jego muzyki?

Day Trip

Nonesuch Recordsdystrybucja Warner Music Poland2008

To majstersztyk improwizacji trzech wybitnych instrumentalistów: Metheny’ego, kontrabasisty Christiana McBride’a i perkusisty Antonio Sancheza. Mogliśmy podziwiać ich na żywo podczas festiwalu Warsaw Summer Jazz Days w 2005 roku. Wystąpią na nim ponownie w pierwszych dniach lipca, podczas swego światowego tournée.

To nie jest pierwsze znaczące trio, w którym zagrał amerykański gitarzysta. W latach 1999 – 2000 występował z basistą Larrym Grenadierem i perkusistą Billem Stewartem. Nagrał z nimi dwa świetne albumy, które dziś można określić jako wstęp do dalszych poszukiwań idealnego zespołu. Bo Metheny chce grać coraz lepiej, precyzyjniej i bardziej przystępnie wyrażać swoje myśli i uczucia. A najlepszym dopingiem do pracy są towarzyszący mu wybitni muzycy. Było to słychać także na koncertach Pat Metheny Group, w której Sanchez jest kluczowym muzykiem. Basista McBride jest z kolei jednym z najlepszych na świecie. Przedstawiciel pokolenia „młodych lwów”, które debiutowało na początku lat 90., zdobył już duże doświadczenie, a przy tym nie stracił zadziorności stawiającej każdego solistę w stanie najwyższej gotowości.

Reklama
Kultura
Arrasy i abakany na Wawelu. A także inne współczesne dzieła w królewskich komnatach
Kultura
„Halloween Horror Nights”: noc, w którą horrory wychodzą poza ekran
Kultura
Nie żyje Elżbieta Penderecka, wielka dama polskiej kultury
Patronat Rzeczpospolitej
Jubileuszowa gala wręczenia nagród Koryfeusz Muzyki Polskiej 2025
Materiał Promocyjny
Manager w erze AI – strategia, narzędzia, kompetencje AI
Kultura
Wizerunek to potęga: pantofelki kochanki Edwarda VIII na Zamku Królewskim
Materiał Promocyjny
eSIM w podróży: łatwy dostęp do internetu za granicą, bez opłat roamingowych
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama