Dziś muzyka ludowa nie jest obciachowa

Im silniej odczuwamy globalizację, im więcej Polaków emigruje, tym chętniej sięgamy do tradycji. A nasze zespoły grające muzykę ludową wiedzą, jak ją pomysłowo i nowocześnie interpretować

Publikacja: 04.02.2008 23:51

Dziś muzyka ludowa nie jest obciachowa

Foto: Rzeczpospolita

Muzyka ludowa to obciach – ten stereotyp, choć wciąż rozpowszechniony, jest nieaktualny. Dziś polski folk to chyba najbardziej ekscytująca i nowatorska gałąź naszego rynku muzycznego. Artyści, którzy łączą tradycyjne instrumenty ze współczesnymi tekstami i klubowymi brzmieniami, wprowadzili muzykę ludową w XXI wiek i poszerzyli jej definicję. Są zapraszani nie tylko na plenerowe festyny, ale także do modnych klubów, w których na co dzień grywają gwiazdy sceny alternatywnej.

Kapela na świecie jest sensacją, a u nas wciąż mało kto o niej wie. Jej płyty najpierw ukazują się na Zachodzie, dopiero potem w polskich sklepach. Sukces albumu „Wiosna Ludu” przyniósł im w 2004 r. prestiżową nagrodę BBC 3 dla Nowej Twarzy Muzyki Świata.

– To wyróżnienie ma na świecie ogromne znaczenie. Otworzyło przed nami scenę anglosaską – mówi Magdalena Sobczak, wokalistka i cymbalistka. Kapela koncertowała od Japonii po Kanadę. – Kalendarz występów mieliśmy ustalony na rok z góry – wspomina Sobczak. – Przez trzy tygodnie lataliśmy tam i z powrotem po Kanadzie, byliśmy na pokładzie 16 samolotów. Potem polecieliśmy do Mediolanu, stamtąd busem do Szwajcarii, Portugalii, później znów Szwajcaria i Austria i trzy dni drogi samochodem do Anglii. Wreszcie ustaliliśmy limit – nie więcej niż 500 kilometrów dziennie. Ostatnio Kapela ograniczyła zagraniczne występy, planuje nową płytę.

W kraju najświeższym folkowym fenomenem jest kontrowersyjny Żywiołak. Grają heavy-folk lub inaczej biometal. Łączą motywy ludowe z ostrymi gitarami i hipnotycznym rytmem. – Naszej publiczności nie da się zdefiniować – mówi Anna Piotrowska, wokalistka grupy. – Jedni odnajdują u nas ulubione brzmienia folkowe, inni ciężkie disco, jeszcze innych pociągają odwołania do plemiennych wierzeń i demonów. A pod sceną szaleją wielbiciele metalu.

Sukces Żywiołaka zaskoczył jego założycieli. Pierwszy koncert dali w 2005 r., w środku nocy, w małym warszawskim klubie. A już następnego dnia zdobyli nagrodę publiczności na corocznych Mikołajkach Folkowych w Lublinie. Potem otrzymali Grand Prix najważniejszego w Polsce festiwalu Nowa Tradycja. – To był dla nas szok – wspomina Piotrowska. – Jury tego festiwalu promuje wirtuozerię, wyrafinowanie, a my zjawiliśmy się tam nagle z pogańskimi rytmami i piwnicznym brudem. Mamy przeciwników wśród tradycyjnych muzyków folkowych. Już to, że inspiruje nas pogańska mitologia, wystarcza, by uznać nas za satanistów.

Tymczasem publiczność, liczba nagród i koncertów rośnie, Żywiołaka można usłyszeć m.in. w Trójce i Antyradiu. Zespół promował polską kulturę w Moskwie, koncertuje na Węgrzech, w Niemczech i Norwegii. W Skandynawii heavy-folk nie jest ani nowością, ani rzadkością, ale na polskiej scenie to rewolucja. Piotrowska uważa, że zespół miał sporo szczęścia: – Zdążyliśmy w ostatniej chwili, coraz więcej muzyków eksperymentuje z ludowizną. Powstają nowe projekty, tyle że ich żywot jest zwykle krótkotrwały.

Te problemy nie dotyczą Psio Crew, grupy górali, którzy mówią o sobie: elektrokapela z góralskim wykopem. Ożenili beskidzki folklor z klubowymi brzmieniami, grają go w aranżacjach kojarzonych z hip-hopem, electro i transowym drum’n’bass. Zespół sprawdza się na festiwalach jazzowych i w klubach z didżejami. – Dobra koniunktura na folk się utrzyma – zapewnia Bogdan Bracha z Orkiestry św. Mikołaja, lubelskiej grupy, która działa od początku lat 90. – Wtedy folk był undergroundowym ruchem studenckim, długo walczyliśmy z etykietą obciachu i Cepelii. Jednak dziś to muzyka o silnej pozycji, choć niszowa. Trafia do słuchaczy wrażliwych na tradycję i akustyczne brzmienia. Robimy coś ważnego – szukamy w różnych kulturach i przeszłości tego, co dla ludzi wspólne, co zbliża.

Kapela ze Wsi Warszawa, wykorzystując starą rytmikę, harmonię, dawne instrumenty i techniki śpiewu, chce dać słuchaczom poczucie zakorzenienia. – Ostatnio odczuwamy, jak bardzo jesteśmy potrzebni Polakom, którzy wyjechali z kraju – mówi Magdalena Sobczak. – Bardzo przeżywają koncerty, z dumą przyprowadzają na nasze występy znajomych – Brytyjczyków czy Amerykanów. Tradycja nabiera nowego znaczenia, tak jak słowa piosenki, którą zawsze kończymy występy: „Wróćcie, dzieci, do domu i nie służcie nikomu”.

Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"