Święto ponad podziałami

Z Marylą Rodowicz rozmawia Jacek Cieślak

Publikacja: 06.11.2008 05:20

Święto ponad podziałami

Foto: KFP

[b]RZ: Po długiej przerwie w czasach PRL możemy świętować dzień odzyskania niepodległości. Amerykanie wywieszają flagi, jedzą indyka. A my?[/b]

Porównanie z Amerykanami jest dla nas niekorzystne. Oni demonstrują swój patriotyzm nie tylko od święta, ale i na co dzień. Flagi są wywieszone wszędzie. Nas śmieszą podniosłe akcenty patriotyczne w amerykańskich filmach, a Amerykanie się wzruszają. Mają z czego być dumni. Zbudowali kraj od zera. U nas świadomość patriotyczna kuleje. 11 listopada chętnie zobaczyłabym w telewizji programy, które opowiadają o Polsce, o jej historii.

[b]Od niedawna w Warszawie jest organizowana wojskowa parada. Rok temu oglądały ją gigantyczne tłumy. Wielkie zainteresowanie wzbudziły rekonstrukcje polskich oddziałów.[/b]

Takie defilady są bardzo potrzebne. Byłam niedawno w Nowym Jorku i trafiłam na Pulaski Parade. Cała Piąta Aleja była wypełniona Polakami w biało-czerwonych koszulkach i ozdobiona flagami. Było mnóstwo młodzieży w strojach góralskich i mundurach legionów Piłsudskiego. Koniki z nóżkami biało-czerwonymi. To był bardzo budujący widok. Ale teraz cieszę się na uroczysty koncert w Teatrze Wielkim. Jestem dumna, że wezmę w nim udział. Zaprezentujemy patriotyczne piosenki z płyty „Nasza Niepodległa” w aranżacjach Krzysztofa Herdzina.

Zaśpiewam „Przybyli ułani pod okienko”. Znam ten repertuar z dzieciństwa. Uczyła mnie go moja babcia. Martwi mnie tylko, że część mediów łączy uroczystość z polityką. Ponieważ patronem jest prezydent – uważają, że jest to impreza pisowska. Nie byłam nigdy w żadnej partii. Uważam, że powinniśmy świętować odzyskanie niepodległości ponad podziałami.

[b]Co pani radzi w niełatwej politycznej sytuacji? [/b]

Nie wolno wykorzystywać narodowych świąt do dzielenia Polaków na lepszych i gorszych, z prawa czy z lewa. Nie wiem, czy prezydent Lech Wałęsa jest zaproszony na koncert. Powinien. Z tych samych powodów uważam, że odebranie samolotu Lechowi Kaczyńskiemu było niedopuszczalne. To obraza prezydenta wybranego demokratycznie przez naród. Można go oceniać różnie, jednak uosabia majestat Rzeczypospolitej. Mam szacunek do urzędu, co u nas nie jest powszechne.

[b]To może podczas uroczystego koncertu w Teatrze Wielkim zaapeluje pani do polityków, by nie zachowywali się jak w przedszkolu? Proszę wygłosić orędzie w imieniu narodu.[/b]

Może jednak ograniczę się do śpiewania. 11 listopada powinniśmy być dumni z tego, że po długim okresie niewoli odzyskaliśmy niepodległość. Nasi przodkowie marzyli o niej i przelewali za nią krew. Trzeba tę przelaną krew uszanować. Mówię górnolotnie, ale jak to powiedzieć inaczej? Trzeba się zjednoczyć w słusznej sprawie. Tymczasem wiecznie się kłócimy. Nie umiemy się promować i wykreować pozytywnego wizerunku naszej bohaterskiej historii. Świat nie wie np. o powstaniu warszawskim czy o fakcie, że II wojna światowa zaczęła się 1 września od napaści na Polskę.

[b]Nie wie też o Narwiku, Monte Cassino, Janie Karskim, Nowaku-Jeziorańskim. Nie nakręciliśmy o nich filmu... [/b]

A kiedy była promocja Polski w CNN? Zdaje się, że niedawno – po raz pierwszy od 18 lat. Litwa nagłaśnia fakt, że ich litewski uniwersytet jest jednym z najstarszych w Europie. Jaki ich? To polski Uniwersytet im. Stefana Batorego.

[b]Jakie są pani rodzinne wspomnienia związane z naszą historią?[/b]

Większość mojej rodziny pochodzi z Wileńszczyzny. Tak jak wiele polskich rodzin, dotknęły ją zesłania. Jeden z braci babci był majorem w czasie II wojny światowej, doszedł do Berlina. Drugi został zesłany na Syberię, trzeci z wojskiem Andersa dotarł do Anglii. Brat mojego ojca, idąc z wojskami generała Andersa, zmarł w Iraku. Opowiadał mi starszy pan po jednym z koncertów w Opolu, że umierał na jego rękach. Moja mama robiła maturę na tajnych kompletach w Wilnie i została za to aresztowana. Siedziała w radzieckiej tiurmie pół roku.

Często wspomina majora Kozłowa, który się nad nią w końcu ulitował, bo te pół roku przepłakała. Potem był dramat przesiedleń. Mama jechała wagonem bydlęcym na tak zwane Ziemie Odzyskane, do Zielonej Góry. Pozostała część rodziny trafiła do Torunia i Bydgoszczy. Nie mogę nie wspomnieć o bohaterskim „Anodzie” Rodowiczu – młodym powstańcu warszawskim, czy jego rodzinie, która skonstruowała radiostację w domu na Żoliborzu. Ja też „konspirowałam” jako dziecko. Musiałam stać pod drzwiami mieszkania i sprawdzać, czy nikt nie podsłuchuje, gdy w domu słucha się Radia Londyn i Radia Wolna Europa.

[b]A ma pani wspomnienia związane z tak zwanym świętem wedlowskim, czyli 22 lipca?[/b]

Odbywały się z tej okazji koncerty, na pewno brałam w nich udział. Szczególnie ich jednak nie zapamiętałam. Wszyscy czuli, że to fałsz historyczny, ale mało komu przychodziło do głowy, że komunizm może upaść.

[b]W latach 80. zaśpiewała pani „Polską Madonnę”.[/b]

Gorzką piosenkę ze słowami „Damy ci kwiatek na Święto Kobiet/ Czapkę na bakier i Polski obie”. Budowaliśmy wtedy drugą Polskę, drugą Japonię.

[b]Jak pani sobie wyobraża współczesną wersję „Polskiej Madonny”?[/b]

Na pewno powinna być bardziej optymistyczna, ale wciąż jest dużo biedy, wielu ludzi rozgoryczonych wolnością. Słabsi w kapitalizmie są bez szans. I – co mnie bardzo boli – nie ma pomysłu np. na ratowanie bezrobotnych z terenów popegeerowskich.

[b]To największy wstyd wolnej Polski.[/b]

Grałam niedawno koncert w Trzebini, zorganizowany przez miejscowego księdza, połączony ze zbiórką pieniędzy na wakacje dla dzieci bezrobotnych. Nigdy na nich nie były. Pojechałam tam. Zobaczyłam, że ludzie żyją w bydlęcych warunkach, w barakach bez światła, łazienki i ciepłej wody. Horror. Zadzwoniłam do władz gminy z pytaniem, czy można im pomóc. Usłyszałam, że to margines społeczny, który wybrał sobie takie życie, a zapomogi przepija. Czy nie uważa pan, że powinien powstać program edukacyjny dający możliwość przekwalifikowania się, zwłaszcza ludziom po 40. roku życia, na obszarach objętych największym bezrobociem?

[b]Dla nich święta nie będzie.[/b]

Pewnie się napiją, tak jak co dzień. Za błędy na górze.

[b]Jakie ma pani inne wrażenia z koncertowych wojaży po Polsce? [/b]

Polska jest oszpecona architektonicznie. Zabudowa jest śmieciarska, z poprzednich lat, psuje piękne krajobrazy i przyrodę. Odzyskaliśmy niepodległość, a jednak nasi decydenci dalej budują bez ładu i składu. To dla mnie skandal, że Warszawa nie ma żadnego konkretnego planu rozbudowy. Z drugiej strony powstało dużo porządnych dróg, buduje się autostrady. Tyle że idzie to zdecydowanie za wolno.

[b]Plany są, jednak każda nowa ekipa zamiast je realizować, przygotowuje własne. Potem nie ma czasu, żeby je zrealizować. Debata na temat otoczenia Pałacu Kultury trwa już 20 lat...[/b]

A Warszawa jest wizytówką Polski. Architektura zostaje na wieki, kształtuje gust estetyczny społeczeństwa. Niestety, polskie miasta i wsie są brzydkie. Może poza Podhalem. To dlatego zwykłemu człowiekowi może się wydawać, że zmiany idą zbyt wolno.

[b]A gdzie pani zdaniem polski patriotyzm jest najbardziej żywy?[/b]

Tam, gdzie Polacy żyją w mniejszości. Zawsze się wzruszam w Wilnie. Pamiętam, jak po koncercie w latach 80. złożyłam kwiaty na grobie Józefa Piłsudskiego na Rossie. Rosjanka, która była moją opiekunką, ostrzegała, mówiąc: „Nie rób tego, bo będą przykrości”. Nie przejęłam się. Potem polska młodzież oprowadziła mnie po cmentarzu, opowiadając o tym, kto i gdzie leży. Patriotyzm jest tam głęboki. W kraju najlepiej pod tym względem jest na Śląsku i w Wielkopolsce.

[b]Na koniec pocieszmy się myślą o świątecznym obiedzie i naszej narodowej kuchni. [/b]

Absolutnie możemy być z niej dumni. Zwłaszcza z polskich zup. Żaden naród nie ma takich. Jestem na nich wychowana. Uwielbiam rosół, ale taki wrzący. Pomidorową na rosole i kapuśniak. Ze słodkiej kapusty, z kwaśnej i góralską kwaśnicę – dobrą na kaca. Krupnik. Grzybową. Już same te nazwy brzmią jak poezja. Z drugich dań uwielbiam wszystkie dania z kartofli – pyzy z dziurką albo faszerowane mięsem. Genialne. Naleśniki. Pierogi. Ciasta. Faszerowane kurczaki, kaczki, gęsi. A z alkoholi – nalewki. Zapomniałam o rybach. W Rosji jest nawet danie sandacz po polsku – „sudak pa polski”. Z wody, polany masłem i posypany posiekanym jajkiem na twardo. Polecam!

[ramka][b]Maryla Rodowicz[/b]

Absolwentka warszawskiej Akademii Wychowania Fizycznego, najpopularniejsza polska wokalistka ostatnich kilku dekad, ma w dorobku ponad 2 tysiące piosenek. W maju ukazał się jej nowy album „Jest cudnie”, który sprzedał się w ponad 40 tysiącach egzemplarzy. Pod koniec listopada zostanie wydana jego reedycja z trzema nowymi piosenkami (jedna z nich to kompozycja do nieznanego tekstu Agnieszki Osieckiej), a także płytą DVD z zapisem koncertu z festiwalu opolskiego. Będzie to pierwsze koncertowe DVD wokalistki. We wtorek 11 listopada zobaczymy ją podczas koncertu „Nasza Niepodległa”.[/ramka]

[i]Nasza niepodległa

20.15 | TVP 1 | wtorek[/i]

[b]RZ: Po długiej przerwie w czasach PRL możemy świętować dzień odzyskania niepodległości. Amerykanie wywieszają flagi, jedzą indyka. A my?[/b]

Porównanie z Amerykanami jest dla nas niekorzystne. Oni demonstrują swój patriotyzm nie tylko od święta, ale i na co dzień. Flagi są wywieszone wszędzie. Nas śmieszą podniosłe akcenty patriotyczne w amerykańskich filmach, a Amerykanie się wzruszają. Mają z czego być dumni. Zbudowali kraj od zera. U nas świadomość patriotyczna kuleje. 11 listopada chętnie zobaczyłabym w telewizji programy, które opowiadają o Polsce, o jej historii.

Pozostało 94% artykułu
Kultura
Arcydzieła z muzeum w Kijowie po raz pierwszy w Polsce
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kultura
Podcast „Komisja Kultury”: Seriale roku, rok seriali
Kultura
Laury dla laureatek Nobla
Kultura
Nie żyje Stanisław Tym, świat bez niego będzie smutniejszy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kultura
Żegnają Stanisława Tyma. "Najlepszy prezes naszego klubu"