[b]RZ: Po długiej przerwie w czasach PRL możemy świętować dzień odzyskania niepodległości. Amerykanie wywieszają flagi, jedzą indyka. A my?[/b]
Porównanie z Amerykanami jest dla nas niekorzystne. Oni demonstrują swój patriotyzm nie tylko od święta, ale i na co dzień. Flagi są wywieszone wszędzie. Nas śmieszą podniosłe akcenty patriotyczne w amerykańskich filmach, a Amerykanie się wzruszają. Mają z czego być dumni. Zbudowali kraj od zera. U nas świadomość patriotyczna kuleje. 11 listopada chętnie zobaczyłabym w telewizji programy, które opowiadają o Polsce, o jej historii.
[b]Od niedawna w Warszawie jest organizowana wojskowa parada. Rok temu oglądały ją gigantyczne tłumy. Wielkie zainteresowanie wzbudziły rekonstrukcje polskich oddziałów.[/b]
Takie defilady są bardzo potrzebne. Byłam niedawno w Nowym Jorku i trafiłam na Pulaski Parade. Cała Piąta Aleja była wypełniona Polakami w biało-czerwonych koszulkach i ozdobiona flagami. Było mnóstwo młodzieży w strojach góralskich i mundurach legionów Piłsudskiego. Koniki z nóżkami biało-czerwonymi. To był bardzo budujący widok. Ale teraz cieszę się na uroczysty koncert w Teatrze Wielkim. Jestem dumna, że wezmę w nim udział. Zaprezentujemy patriotyczne piosenki z płyty „Nasza Niepodległa” w aranżacjach Krzysztofa Herdzina.
Zaśpiewam „Przybyli ułani pod okienko”. Znam ten repertuar z dzieciństwa. Uczyła mnie go moja babcia. Martwi mnie tylko, że część mediów łączy uroczystość z polityką. Ponieważ patronem jest prezydent – uważają, że jest to impreza pisowska. Nie byłam nigdy w żadnej partii. Uważam, że powinniśmy świętować odzyskanie niepodległości ponad podziałami.