Reklama

Nieszczęśliwy raper skoczył w przyszłość

Kanye West porzucił hip-hop. Płyta „808s and Heartbreake” to elektroniczny minimalizm. Kto by pomyślał, że tego zarozumialca będzie stać na osobiste wyznania.

Publikacja: 20.01.2009 00:37

Kanye West; 808s and heartbreake; Universal Music; CD 2009

Kanye West; 808s and heartbreake; Universal Music; CD 2009

Foto: Rzeczpospolita

Mogło być potwornie nudno. Bo kiedy raper traci ukochaną matkę i rzuca go narzeczona, należy się spodziewać przydługich rymowanych wywodów i jednostajnych bitów. Ale po latach przechwałek na wyrost Kanye West okazał się artystą zaskakującym.

Każda nuta informuje, że West cierpi – album jest lodowaty, w całości zbudowany ze sztucznych dźwięków, jakby brzmieniem muzyk chciał pokazać, że znajduje się w nieludzkiej przestrzeni. Czuć pustkę, osamotnienie, jakby tony odbijały się od nagich ścian.

[wyimek]West stoi przed nami nagusieńki i nieszczęśliwy, przyznaje się do samotności[/wyimek] Zamiast smutek nerwowo zagadywać, West mówi niewiele. Piosenki składają się z kilku fraz, za to przesyconych uczuciami. Otwierająca „Say You Will” to skomputeryzowany lament nad złamaną obietnicą, skondensowany w jednym zdaniu żal. Zaraz potem w „Welcome to Heartbreak” West wyjaśnia swoje położenie: „Mój kumpel pokazuje mi zdjęcia swoich dzieci, ja mogę mu tylko pokazać zdjęcia mojej chaty” – tak się zaczyna podsumowanie lat poświęconych zdobywaniu finansowego szczytu. West lapidarnie ujmuje straty wynikające z nadmiaru miłości własnej i przyznaje się do samotności. W znakomitej „Love Lockdown” na moment wyrzeka się uczuć, samemu sobie radzi: „Trzymaj miłość pod kluczem”. Bo niekontrolowana, może zaprowadzić do katastrofy.

W subtelnej, refleksyjnej „Street Lights” muzyk wsiada nocą do taksówki i, obserwując światła miasta, zapewnia: „Wiem, dokąd zmierzam”. Ale wciąż jest rozgoryczony, kończy piosenkę, powtarzając: „Życie nie jest sprawiedliwe”. W zamykającej „Coldest Winter” opowiada o matce. Żegna ją jak najdroższego przyjaciela.

West porzucił barokowe aranżacje, teraz stoi przed nami nagusieńki i nieszczęśliwy. Ale na płycie nie ma taniego ekshibicjonizmu, bo wykorzystał ten moment, by spróbować w muzyce czegoś nowego. Jego smutek przybrał fantastyczną, nowatorską formę, ułożył się w melodie, jakich od lat w popie brakowało. Nadużył tylko jednego – wokodera, urządzenia modulującego wokal. Marny z niego piosenkarz, może chciał tę słabość zamaskować. A może nienawykły do szczerości West nie umiał powstrzymać drżenia głosu.

Reklama
Reklama

Dzięki przeprowadzce do świata popu West może spełnić marzenie o byciu numerem jeden. W rapie nie było miejsca na jego bufonadę i różowe pulowery, musiał udowodnić, że ma talent. W popie tupet jest najlepszym przyjacielem artysty.

[i]Kanye West; 808s and heartbreake; Universal Music; CD 2009[/i]

Mogło być potwornie nudno. Bo kiedy raper traci ukochaną matkę i rzuca go narzeczona, należy się spodziewać przydługich rymowanych wywodów i jednostajnych bitów. Ale po latach przechwałek na wyrost Kanye West okazał się artystą zaskakującym.

Każda nuta informuje, że West cierpi – album jest lodowaty, w całości zbudowany ze sztucznych dźwięków, jakby brzmieniem muzyk chciał pokazać, że znajduje się w nieludzkiej przestrzeni. Czuć pustkę, osamotnienie, jakby tony odbijały się od nagich ścian.

Reklama
Kultura
1 procent od smartfona dla twórców, wykonawców i producentów
Patronat Rzeczpospolitej
„Biały Kruk” – trwa nabór do konkursu dla dziennikarzy mediów lokalnych
Kultura
Unikatowa kolekcja oraz sposoby jej widzenia
Patronat Rzeczpospolitej
Trwa nabór do konkursu Dobry Wzór 2025
Kultura
Żywioły Billa Violi na niezwykłej wystawie w Toruniu
Materiał Promocyjny
Nie tylko okna. VELUX Polska inwestuje w ludzi, wspólnotę i przyszłość
Reklama
Reklama