Kto wcześniej przyjrzał się zdjęciom Esperanzy Spalding pozującej z potężnym kontrabasem, mógł być zaskoczony, kiedy na scenę Fabryki Trzciny weszła filigranowa dziewczyna w szpilkach. Chwyciła gitarę basową i rozpoczęła koncert od tematu “I Know You Know”, najbardziej przebojowego na jej bestsellerowym albumie “Esperanza”.
Już w pierwszych taktach zaimponowała mocnym rytmem i melodyjnym, subtelnym głosem. Zrozumiałem wtedy, co miała na myśli, mówiąc mi: – Zaczęłam grać na kontrabasie i od razu śpiewać. Nie potrafię rozdzielić tych czynności.
Okazało się jednak, że potrafi. A kiedy skupia się na grze, stać ją na prawdziwą wirtuozerię.
Ze swoim kwartetem wykonała dwie nowe kompozycje, napisane z myślą o trzeciej płycie. W utworze “Weather” zaprezentowała się jako rozmarzona balladzistka, a w “For A Friend” stworzyła intrygujący duet z pianistą, grając na kontrabasie smykiem. Najważniejszym elementem jej kompozycji są zmieniające się rytmy, które zaciekawią każdego słuchacza. Mało kto potrafi połączyć zawiłą rytmikę z chwytliwą melodyką tak, że otrzymujemy przebój, który wykonać może tylko wokalistka z solidnym jazzowym przygotowaniem. 24-letnia Esperanza potrafi zaśpiewać i zagrać te piosenki z rozbrajającym urokiem, jakby robiła to od dziecka.
Mając w repertuarze tak ciekawe, własne kompozycje, nie powinna się raczej porywać na standardy. Chociaż “Body and Soul” zaaranżowała w swoim stylu na kontrabas i głos unisono, a w wykonanie włożyła całe serce, był to najsłabszy moment koncertu. Z pewnością na płycie znajdziemy ciekawszą wersję. Lepiej wypadł zaśpiewany solo standard “Midnight Sun”, w którym jednocześnie zaimprowizowała świetną partię kontrabasu.