Pochodząca z Londynu Allen zadebiutowała w portalu MySpace, przyciągając uwagę tysięcy internautów, a nieco później - dziennikarzy i wytwórni. Teraz wydała drugą płytę, na której zwinnie łączy artystyczną niezależność z popową przydatnością swojej muzyki. Talentem się nie przechwala - piosenki są proste, nie buduje też wizerunku oderwanej od rzeczywistości. Jest wygadana i odważna, ale nie zbuntowana. Na nowej płycie słychać, że woli pozostać skromną indywidualistką, niż efektowną outsiderką. Z piosenek wyłania się portret przeciętnej młodej Europejki z klasy średniej: obyczajowo wyzwolonej, ale po staremu spragnionej miłości.
Zwarte, oszczędne napisane utwory przypominają błyskotliwe felietony. Co najmniej kilka nadaje się na przebój, także dzięki lekkiej formie i nawiązaniom do popu lat 80., który dziś wydaje się zabawny i niewinny. To dobra oprawa dla rozbrajająco szczerych tekstów - mocnych, podanych kawa na ławę. Gdyby towarzyszyły im poważne aranżacje, mielibyśmy młodzieńczy, i pewnie nadęty, manifest. A tak powstał pakiet bezpretensjonalnych i pełnych uroku opowiastek.
Zaczyna się od zbiorowej diagnozy w „Everyone's At It”: wszyscy wokół biorą antydepresanty, choć nikt nie mówi tego głośno. Matki zmartwione młodzieńczymi depresjami córek, kupują im Prozac, nie wiedząc, że te już od dawna biorą kokainę. Allen zna sytuację, więc nie rozpacza i nie liczy na cud. Prosi o minimum: byśmy wreszcie przyznali, że tłumimy uczucia i żyjemy na sztucznym zasilaniu.
W „22” urodzona w 1985 r. wokalistka zagląda do szklanej kuli i wyczytuje smutną przyszłość. Śpiewa o dziewczynach dobiegających trzydziestki, które będąc w jej wieku widziały przed sobą ocean możliwości. Dziś, samotne, zapracowane, balują co noc, marzą o stałym związku, ale tylko zaliczają szybki seks i zastanawiają się: „Jak się tu znalazłam?”.
O współczesnych relacjach damsko-męskich lżejszym tonem opowiada w „Not Fair” - prędkiej wyliczance zalet partnera, który - niestety - okazuje się fatalnym partnerem w łóżku. Po dowcipnych zwrotkach puenta jest zaskakująco poważna: chłopak nie zawinił brakiem umiejętności, tylko egoizmem, który właśnie w sypialni łatwo dostrzec.