Internauci wpisujący do wyszukiwarki Google’a hasło „Michael Jackson” zamiast witryny z listą informacji o zmarłym zobaczyli komunikat: „twoje pytanie jest podobne do automatycznego działania wirusów lub programów szpiegujących”.
– To prawda, że w czwartek między 2.40 a 3.15 po południu czasu kalifornijskiego (w Polsce między 23.40 a 0.15) niektórzy użytkownicy Google News mieli utrudniony dostęp do wyników wyszukiwania fraz zawierających nazwisko Jacksona – przyznał Gabriel Stricker, rzecznik Google’a. Analitycy firmy sądzili, że nastąpił zmasowany atak hakerów. Ofiarami spontanicznej aktywności internautów stały się także inne firmy. Twitter – portal społecznościowy udostępniający usługę mikroblogowania – został zablokowany na jakiś czas, kiedy tysiące fanów chciało wpisać swoje krótkie komentarze o śmierci Jacksona. Tuż przedtem, zanim serwer odmówił współpracy, w serwisie Twittera pojawiło się 65 tys. nowych wpisów z frazą „Michael Jackson”. Wstępne dane firmy Trendrr badającej ruch w internetowych mediach mówią o ponad 100 tys. postów dotyczących gwiazdora w Twitterze w ciągu godziny.
Pierwsze informacje o śmierci ikony popkultury wywołały także zamieszanie na stronie Wikipedii. Wielu użytkowników naraz chciało aktualizować informacje i edytować hasła dotyczące gwiazdora.
TMZ, popularny serwis plotkarski, również został zablokowany przez użytkowników. Stało się to chwilę po tym, gdy – przerywając standardowy serwis – poinformował o chorobach piosenkarza i rozpoczął transmisję sprzed domu gwiazdy. Internauci, zniechęceni blokującymi się serwisami, poszukiwali kolejnych źródeł informacji. Firma monitorująca ruch w Internecie, Keynote Systems, zanotowała kłopoty popularnych w Ameryce portali: AOL, CBS, CNN, MSNBC oraz Yahoo. – Średni czas ładowania informacji z popularnych stron podwoił się. Z czterech sekund wzrósł do prawie dziewięciu – poinformował Shawn White z Keynote.