Narcystyczny oszust finansowy, wstrzemięźliwy homoseksualista, starannie pielęgnujący permanentną depresję wegetarianin... Już tych kilka cech wystarczyło, by uczynić Morrisseya bohaterem dziesiątków plotek wyświetlających ich bohatera jako hałaśliwego skandalistę.
Czy byłby nim, gdyby oprócz posiadania talentu do robienia wokół siebie medialnego szumu nie był także żywym klasykiem rocka? Pytanie pozostaje otwarte. Pewne jest tylko, że do Warszawy Morrissey przyjedzie w tej drugiej roli. Promować będzie najlepszy od dłuższego czasu album „Years Of Refusal”.
[srodtytul]Tekściarz na scenie[/srodtytul]
Morrissey stał się herosem brytyjskiej sceny trochę z przypadku. W młodości bardziej niż tworzenie muzyki interesowało go komentowanie popkultury. Nie mając nawet 20 lat, opublikował biografię Jamesa Deana „James Dean Isn’t Dead”, niewiele później stworzył książkę o swoich muzycznych idolach – punkowej legendzie The New York Dolls. Pisywał też regularnie listy do magazynu „Melody Maker”, z których wiele się ukazywało. Nawet kiedy stał się członkiem szczęśliwie zapomnianej dziś formacji Nosebleeds, uważał się raczej za tekściarza niż muzyka.
I jako tekściarz właśnie Morrissey stawił się w 1982 roku na rozmowę z poszukującym współpracowników gitarzystą Johnnym Marrem. Efektem było powstanie The Smiths – grupy zjawiskowej, która istniejąc zaledwie pięć lat, przemodelowała ówczesne myślenie o rocku i do dziś zapładnia wyobraźnię młodych wykonawców sceny alternatywnej.