Od 1981 r. inspirowali się protoplastami punk rocka – The Stooges, The Velvet Underground, Patti Smith.

Doprowadzili do mistrzostwa granie oparte na zgrzytliwym dźwięku przesterowanych gitar. Zawsze byli otwarci na najnowsze trendy. W 1990 r. do wykonania „Kool Thing” zaprosili Chucka D, rapera Public Enemy. Ostatnio kompozycja została wykorzystana w popularnej muzycznej grze „Guitar Hero III”. W 1991 r. zdecydowali się na tournée z nikomu nieznaną grupą... Nirvana. Bez nich nie byłoby muzyki grunge. W 1995 r. na alternatywnym festiwalu Lollapalooza wystąpili w roli gwiazdy, co zostało odnotowane ironicznie w serialu „Simpsonowie”. Niedługo potem zdystansowali się od wielkich karier artystów pop, komponując „Mariah Carey and the Arthur Doyle Hand Cream”, ironiczny komentarz do romansu wokalistki z Eminemem.

Kiedy Sonic Youth zdecydowali się rozwiązać umowę z firmą Geffen, dla której nagrywali m.in. Guns’N’Roses, wydawało się, że nie będą mieli szansy przetrwać na fonograficznym rynku. Artystyczna niezależność popłaca. W 2008 r. razem z Johnem Paulem Jonesem z Led Zeppelin przygotowali muzykę do spektaklu Merce Cunningham Dance Company. Najnowsza płyta zadebiutowała na 18. miejscu „Billboardu”. Nigdy jeszcze żaden z krążków SY nie był notowany tak wysoko.

Od początku płyta wibruje anarchicznie brzmiącymi gitarowymi akordami. Kim Gordon śpiewa ironicznie, prowokacyjnie („Sacred Trickster”). Tak jak na początku ich muzyka była wyrazem niewiary w młodzieńczy bunt – teraz w „Anti-Orgasm” skanduje hasła nawołujące do podważania tego, co zastane. Świat bez zmian jest nudny jak miłość bez seksu – argumentują. „Antenna” przynosi uspokojenie. To cisza przed gitarową burzą w „What We Know”, którą zapowiadają dudniące głośno bębny. Świetna płyta dla tych, którzy chcą, by ich puls bił szybciej.

[i]Sonic Youth, The Eternal; Matador/Sonic CD 2009[/i]