Deutsche Grammophon mocno inwestuje w młodego Polaka. I wierzy w jego talent, skoro w nagraniu obu koncertów Chopina zapewnił mu znakomite towarzystwo. Rafała Blechacza wspiera Concertgebouw Orchestra z Amsterdamu, uznana za najlepszą orkiestrę świata w rankingu światowych krytyków, opublikowanym przez brytyjski magazyn „Grammophone”.
Deutsche Grammophon ma też w katalogu całkiem świeżą płytę z koncertami Chopina w wykonaniu największego obecnie gwiazdora światowych estrad, Chińczyka Lang Langa. Fachowcy z niemieckiej firmy uznali jednak, że Polak może stanąć z nim do muzycznej rywalizacji.
Są niemal rówieśnikami. Rafał Blechacz – rocznik 1985, Lang Lang – trzy lata starszy. W nagraniach nie dostrzega się jednak pokoleniowej zbieżności. Chińczyk potraktował Chopina z młodzieńczą zadziornością, Polak wyraźnie odwołuje się do pianistycznej tradycji. Gdybyśmy nie wiedzieli, kto gra, moglibyśmy uznać, że słuchamy interpretacji któregoś z wielkich wirtuozów przeszłości.
Rafał Blechacz jednak nikogo nie kopiuje. Jego wiedza pozwala mu zaś wyczuć tajniki Chopinowskiej muzyki, choćby specyficzne tempa. Nie sprawiają mu też problemu odwołania do ludowych tańców. Gdy w finale koncertu f-moll bawi się rytmem mazurka, utwór kipi radością, co znakomicie kontrastuje z nostalgicznym, pięknie zagranym, środkowym Larghetto.
Blechacz jest świetnie przygotowany, ale nie przypomina ucznia stającego do egzaminu, jego grę cechuje cudowna naturalność. Swobodnie prowadzi narrację, a w tym, co ma do przekazania, nie czujemy fałszu. Dziś, gdy niemal każdy pianista stara się – często na siłę – zaznaczyć swą indywidualność, on oddał talent muzyce Chopina. I zwyciężył, gdyż jest bohaterem albumu. Concertgebouw pod batutą mistrza Jerzego Semkowa brzmi pięknie, ale zbyt dostojnie.