Rozpoczynający się w piątek, umiejscowiony w praskim koneserze Free Form Festival może być kołem ratunkowym rzuconym nieumiejącym pływać w morzu nowej muzyki.
Nie trzeba od razu pchać się na głębiny. Karl Bartos, jeden z członków klasycznego składu zespołu Kraftwerk, to propozycja bezpieczna, ze wszech miar przyjemna i atrakcyjna. A to dlatego, że cieszy nie tylko oko, ale i ucho. U Bartosa muzyka jest sprzężona z obrazem tak silnie, iż tradycyjnych krążków po prostu nie nagrywa.
Ale kiedy jeszcze je tworzył, jego dźwięki pozwalały wczuć się w dawne czasy. Bas i perkusja brzmiały bardzo znajomo, twardo i prosto, jak na Niemców przystało, aranżacje zaś nabierały popowego rozmachu.
Elektroniczne piosenki, które można nucić? Czemu nie.
U Tommy’ego Sparksa właściwie nie ma innych. Nic, tylko siąść, podchwytywać nawiązania do klasyków lat 80., skakać do tanecznych rytmów i nie doszukiwać się podstępu. Dzięki przypiętej Sparksowi alternatywnej łatce nikt nie powie, że to w złym guście. Widzom wybacza się nawet brokat, nazbyt rozpiętą koszulę czy szpilki. Moda na disco nie chce przeminąć.