Później ceremonia przeniesie się do hali koncertowej O2 World we wschodniej części Berlina. Ten rejon miasta jest mekką offowych artystów i studentów. Organizatorzy gali chcą upamiętnić przypadającą 9 listopada rocznicę zburzenia muru berlińskiego, ale niemiecka bohema raczej nie ucieszy się z najazdu komercyjnych gwiazd.
Berlińczycy protestowali przeciwko powstaniu hali O2 World na wybrzeżu Sprewy, bojkotowali też - z powodzeniem - inne inwestycje, które groziły likwidacją słynnej East Side Gallery - niedochodowej galerii, otwartej dla wszystkich artystów i zwiedzających. Powstała właśnie z zachowanych fragmentów Muru Berlińskiego - służą jako platforma, na której różni twórcy graffiti i street-artu mogą umieszczać swoje prace.
Berlin, europejska stolica młodej kultury, prężniejsza niż Londyn, Paryż czy Barcelona, od kilku lat na nowo staje się ulubionym miejscem słynnych muzyków, w tym U2. Miasto słynie z najnowocześniejszych studiów nagrań, fachowców od inżynierii dźwięku oraz konkurencyjnych cen. Do Berlina sprowadziły się też centrale ważnych muzycznych firm - m.in. wytwórni Universal oraz europejski zarząd samej MTV.
Miasto przeżyje jutro nalot sław popu. Wbrew nazwie, gala będzie bardziej amerykańska niż europejska, co jest już tradycją. W zeszłym roku większość rozdanych w Liverpoolu statuetek zabrali za ocean: Britney Spears, Pink i Kanye West.
W tym roku wśród najczęściej nominowanych są Amerykanie: Beyoncé, Lady Gaga, Kings of Leon i Eminem. O tytuł piosenki roku rywalizują: ballada „Halo” Beyoncé, utrzymująca się w czołówce list „I Got A Feeling” grupy Black Eyed Peas, taneczna „When Love Takes Over” Kelly Rowland i Davida Guetty, „Use Somebody” Kings Of Leon oraz „Pokerface” w wykonaniu Lady Gaga - nowej gwiazdy światowego popu.