Na cmentarzu spoczywa ponad 300 tysięcy zmarłych, znajduje się 14 pomników, poświęconych m.in. bohaterom września 1939 roku, Armii Krajowej, ofiarom stalinizmu, Sybirakom, pionierom Szczecina. Jest Krzyż Katyński oraz najstarszy – krzyż żeliwny, upamiętniający żołnierzy poległych w wojnie francusko-pruskiej 1870 – 1871. Nieopodal jednej z bram potajemnie pochowano ofiary wydarzeń grudniowych 1970 r. W 1989 r. wzniesiono zaś pomnik „Tym, którzy nie powrócili z morza” – zaprojektowali go krakowscy artyści: Małgorzata Szubert-Radnicka oraz Maciej Radnicki.
Cmentarz Centralny jest także pięknym parkiem ze znakomicie rozplanowaną przestrzenią. Wybitne dzieło architektury krajobrazu. Rośnie tu ok. 400 gatunków drzew i krzewów. – Muzyka stapiająca się z przestrzenią powoduje, że odbiera się ją zdecydowanie lepiej, silniej i wyraźniej – uważa dyrektor Kunc.
Na pierwszych trzech koncertach wykonano „Requiem” Mozarta. – Wiem, że to dzieło moglibyśmy prezentować każdego roku i nigdy by się publiczności nie znudziło. Na tym polega jego siła – mówi Warcisław Kunc. – Zależy mi jednak, by słuchaczy zaciekawiać, wręcz intrygować.
W następnych latach było „Requiem” Verdiego, ale także utwory Henryka Mikołaja Góreckiego: „Requiem dla pewnej Polki”, „Good Night” oraz słynna III symfonia „Symfonia pieśni żałosnych”. Rok temu w programie znalazło się „Requiem dla mojego przyjaciela” Zbigniewa Preisnera dedykowane wybitnemu reżyserowi Krzysztofowi Kieślowskiemu. Deszcz i chłód nie odstraszył publiczności, a liryczną „Lacrimosę” Aleksandra Buczek musiała zaśpiewać dwukrotnie.
Wyjątkowa sceneria Cmentarza Centralnego bywa w czasie koncertów dodatkowo eksponowana. Drzewa są podświetlane, kolorowe reflektory eksponują taflę fontanny, w niektórych latach woda była wręcz sceną dla wykonawców. Jak będzie w tym roku? Organizatorzy nie chcą zdradzić szczegółów, ale na pewno szykuje się koncert inny niż w poprzednich latach. Po raz pierwszy nie zagra orkiestra Opery na Zamku ani nie zaśpiewa chór. To będzie wieczór jednego wykonawcy.
– Od dawna myślałem, że w tym miejscu i przy takiej okazji powinna zabrzmieć muzyka Chopina – zdradza Warcisław Kunc. – Nie jest więc tak, że Rok Chopinowski mi to podpowiedział, raczej zmobilizował do zrealizowania dawnego pomysłu.