Na zdjęciu bratysławski bulwar nad Dunajem. Za piękną dziewczyną na rowerze jedzie starszy pan. Dziwne: chociaż z nieba leje się żar, na głowie ma zimową narciarską czapkę. Pół twarzy ukrył za gigantycznymi lustrzankami. Ukrył, a i tak przypomina Boba Dylana.
To niemożliwe... Dylan nie nosiłby przecież firmowej kurtki Brooklyn Vinder Motorcycle Club NY: od czasu pamiętnego wypadku, który przerwał jego karierę w latach 60., nie ma chyba nic wspólnego z motocyklami.
[srodtytul] Bob barman [/srodtytul]
Nie wierzę własnym oczom: internetowe portale eksponują zdjęcie blisko 70-letniego Boba Dylana na rowerze, w kurtce Brooklyn Vinder Motorcycle Club NY. Zdjęcie na wagę złota, bo bard unika mediów jak ognia, w szczególności zaś fotoreporterów.
Kiedy dwa lata temu występował w warszawskiej Stodole, nie było ani jednej akredytacji dziennikarskiej i obowiązywał bezwzględny zakaz fotografowania. Ci, którzy cudem przemycili amatorskie aparaty, trzymali w dłoniach bezużyteczne urządzenia. Muzyk stanął bowiem w najgorzej oświetlonym miejscu sceny, a kiedy zbliżał się do fanów, od obiektywów telefonów komórkowych odgradzała go kurtyna jasnych świateł. Można było sobie zrobić portret, ale... z twarzą wypaloną przez jupitery.