– Kiedy otrzymałem tę propozycję – opowiada hiszpański reżyser – wpisałem w wyszukiwarkę internetową hasło „Trojanie”. Największa liczba wskazań była związana z wirusem komputerowym. Postanowiłem pokazać świat nim zarażony.
Carlus Padrissa od lat związany jest z katalońską grupą teatralną Fura dels Baus, którą współtworzył. Ten zespół znany jest z niekonwencjonalnych pomysłów, polscy widzowie mogli poznać jego spektakle na festiwalu Malta.
– Wielbiciele Hectora Berlioza mogą być obruszeni moim odczytaniem Trojan – opowiada Carlus Pedrissa. – Wirus niszczący ludzkie zdobycze pojawiał się jednak w kulturze i cywilizacji różnych epok. To nasz odwieczny problem.
Premiera „Trojan” w Operze Narodowej już we wtorek. Jest to międzynarodowa koprodukcja, partnerami polskiego zespołu są: Opera w Walencji oraz Teatr Maryjski w Petersburgu, którego szef, słynny Walery Gergiew, będzie dyrygował warszawskimi spektaklami.
„Trojanie” to pięcioaktowe dzieło inspirowane „Eneidą” Wergiliusza. Jej bohater uszedł z pokonanej Troi i rozpoczął wędrówkę po świecie. Z kompanami schronił się w Kartaginie, gdzie także nie zaznał szczęścia.